Napisał
kamorado
Moze zbyt pochopnie,ale na miejscu autora,w sytuacji,gdzie jestem zadłuzony ( chyba,że nie jest to powazne obciazenie), sprzedałbym auto ,spłacił sie i wyszedł na prostą. Chetni bankowo sie znajdą. Nie chce nikomu zaglądac do portfela,ale wyglada mi to na mała tragedie i teraz ciezko z budzetem,a zadłuzac sie na kolejne tysiace po to by naprawiac auto-zagadkę,to srednio korzystnie wyglada w przypadku,gdzie jestesmy pod kreską. Te silniki nie sa tanie. Nie wiadomo jak wyglada sprawa wtrysków,turbiny,słowem całego osprzetu,a jezeli faktycznie jest zamysł auto zostawic na dłuzej,to trzeba by sprawdzic i zrobic wszytko na tip top,a to koszt pewnie juz ładnie ponad pieciocyfrowy.
Kolego kamorado,lepiej to sobie dobrze przelicz. Zrobisz po łebkach,a i tak wpakujesz kase,jednakze pewnosci nie bedziesz miał czy jest ok ,czy nadal mina.
Jezeli sie myle,to najmocniej przepraszam,nie chciałem obrazic.