a takie pytanie, nie dzwoniles przed wyjazdem upewnic sie ze auto jest albo dzien wczesniej?
Printable View
a takie pytanie, nie dzwoniles przed wyjazdem upewnic sie ze auto jest albo dzien wczesniej?
amigas czytaj dokladnie. Nie NIE zadzwonił.
a widzisz ami ..
niektórzy myślą że jak raz gadali to już autko tylko dla nich czeka
ale zamiast zastanowic się nad swoja ............... to łatwiej napisać na kogoś ..
end
przepraszam przeoczylem. kurde no to przykro mi ale jakby ktokowliek mial na takich rezerwacjach polegac to ... bylby caritas a nie firma. przeciez mogles wplacic zaliczke jakby sie nie spodobala bys ja odzyskal. mam wrazenie ze probujac wydac gruba kase na powazna sprawe jaka przynamniej dla mnei jest samochod traktujecie niepowaznie wlasny rozsadek i finanse:(
Widzę, że kontynuacja z tobą tej dyskusji to jak rzucanie grochem o ścianę, więc kończę, bo nie ma to sensu niech sobie każdy z osobna wysunie swoje wnioski ja dalej robie to, co robie a tobie dalej pozostało szukanie auta i niech juz tak zostanie
Szkoda tylko, że jesteś kolego taki wylewny, bo po niedzieli przyjedzie jeszcze jedna taka identyczna, 147 bo firma, od której kupiłem tą pierwszą ma jeszcze do sprzedania kilka sztuk, ale w odstępach kilkumiesięcznych i z pewnością dostał byś superextra rabat na auto z powodu tej sytuacji , w której nie ma za grosz mojej winy, ale trudno ja omijam trudnych klientów, bo lepiej jest nie sprzedać auta niż później wysłuchiwać a ty lubisz widzę robić na forum burze w szklance wody, więc pozostawmy to jak jest
---------- Post dodany o godzinie 00:45 ---------- Poprzedzający go post został napisany o godzinie 00:41 ----------
właśnie 90% piszących nigdy u mnie nie było i to jest fakt
Proszę, no proszę - robię się głównym winnym w sprawie. Panowie, dla mnie umówienie się z dorosłym facetem na konkretną datę i godzinę jest wiążące. Uważam, że jeśli się z kimś umawiam to koniec, a jeśli po drodze dzieję się coś, co wypacza sens "spotkania", to w dobrym tonie jest o tym poinformować potencjalnego klienta. Tymbardziej, że rozmawiając z Superalfą w środę specjalnie prosiłem o konkretnie umówienie się, aby nie musieć później do tego wracać i aby to były ostateczne postanowienia. Nie czuję się winnym przez to, że nie siedziałem 24 h na dobę przed komputerem i nie obserwowałem aukcji, a ponadto nie telefonowałem co wieczór z pytanie, czy aby przypadkiem umowa jest aktualna - byliśmy umówieni, a dla mnie oznaczało to nie mniej i nie więcej tylko tyle, że w piątek rano spotykamy się na placu i finalizujemy sprawę, a broniąc w tym wypadku Superalfy dajecie handlarzom przyzwolenie na takie podejście do swojej pracy, a przede wszystkim do nas klientów. Ok, zakończmy tę dyskusję - ja mam swoje racje, ty swoje, a pozostali wyciągną swoje wnioski. Kropka.
co to za rezerwacja bez kasy? to nie kolejka po kaszanke czy papier toaletowy. to auto warte pare ładnych tysiecy. ja czesci rezerwuje klientom u sibie jak mamy za soba min 3 transakcje za soba i jezeli czesc kosztuje ponad 1000 przyjmuje zaliczke. poza tym jakos tak no nie wiem, ja bym zadzwonil, tak dla zasady, zeby byc pewny ze nie bede 200 km gonil na prozno a co do dzwonienia, no moznaby oddzwonic byloby fajnie ze juz auta nie ma itd, ale to taki raczej bonus niz podstawa mysle.
Gdyby tylko Superalfa wspomniał o konieczności wpłacenia zaliczki, abym miał pewność, że auto będzie czekać do piątku zrobiłbym to, a tymczasem nie padło nawet jedno słowo na ten temat. Nieważne, zakończmy ten temat - wszystko już zostało napisane.
nie nawiązuję do sytuacji jaka miała miejsce, ani też w żadnym wypadku nie odnoszę się do Superalfy.
Wszelkie podejrzenie o zabieranie przeze mnie głosu w temacie nieporozumienia na lini SA-Adalbrecht jest nadinterpretacją całkowicie niezgodną z moim zamierzeniem.
słowo mężczyzny. w dzisiejszych czasach wydaje się być anachronizmem. czymś co może kiedyś miało jakieś znaczenie, lecz dziś jest tylko pustym brzmieniem.
kol Adalbrecht jak i ja jeszcze traktuje umowy słowne poważnie.
I rozumiem że takie postępowanie moze budzic irytację. Często zdarza mi się spotkać ze zdziwieniem "umawialiśmy się?" no ale trzeba było zadzwonić albo mi przypomnieć przecież widzieliśmy się."
Dla mnie też jest oczywiste że jeżeli z kimś się umawiam, coś ustalam, nie wracam do tematu, nie ponaglam , nie przypominam. Traktuję drugą osobę poważnie. Zakładam że jest dorosła, i może brać odpowiedzialność za swoje słowa. I że ją bierze.
Ale teraz w czasie kiedy pamięta za nas telefon komputer coraz częściej zatracamy szacunek do samego siebie, coraz częściej nie zwracamy uwagi na własne uzgodnienia, ustalenia. Słowo stało się ulotne. Gdzieś zaginęło, razem z dumą i honorem.
A przecież był czas gdy dżentelmeńska umowa znaczyła więcej niż setki pism....
Coraz częściej zaczynam traktować innych jak ułomnych. I to się opłaca. Nie można już założyć że rozmawiam z kimś kto za godzinę będzie pamiętał ze coś ustalił. Albo da mi to na piśmie ( jeżeli mi zależy) albo kilkukrotnie upewniam się czy to aktualne.
Takie czasy. Mężczyzna przestaje być mężczyzną . Duma, honor, wierność słowu... i czas juz kol.Adalbrecht pogodzić się z tym.
Sqrw.ło sie nam społeczeństwo i własna godność przelicza na kasę. Własny honor sprzedaje. No cóż był czas kiedy mężczyzna który złamał dane słowo strzelał sobie w łeb. Ale to był czas kiedy wstydu bano się bardziej niż śmierci.
Witaj w XXI w.
Ja ZAWSZE dzwonie przed wyjazdem, mało tego gdy trafiam na jakis korek lub inne utrudnienie powodujące moje spóźnienie, również informuje o tym sprzedającego.
Gdy sprzedaje cokolwiek, umawiając się z kimś zawsze proszę o telefon przed wyjazdem ! Jest dużo losowych zdarzeń wiec taki kontakt jest bardzo ważny.
Teraz panuje zasada, kto pierwszy ten lepszy niestety. Myślę, że obie strony mają troche racji, lecz muszę stanąć po stronie SA