Na przykład. Lub naleje czystej wody.
Histereza pozwala na włączenie wiatraków powyżej 100 stopni :(
Dolna histereza to 97-101, a górna 105-109.
A jeśli 2.4 w dodatku jest chipowany, to robi się... gorąco.
Printable View
Do autora..
Ja mam czwarte 2.4...
Marea 2.4TD 125KM
Marea 2.4JTD 131KM
Alfa 166 2.4JTD 150KM
ALfa 166 2.4JTDm 175KM
Powiem szczerze tak,
2.4jtd 131km z marioli, nie zakurzyła mi nawet przy gwałtownym wciśnięciu Gazu nie mam pojęcia czemu,
Potem miałem 166 2.4JTD 10v cf3 150KM, ten silnik przy gwałtownym obciążeniu zadymiał raz i spokój
Teraz mam 166 2.4JTDm 20v cf3 175KM
No i ten silnik kopci najbardziej spośród wszystkich JTD jakich miałem.
Wszystko sprawdziłem włącznie z wtryskami prócz Kolektora ssącego za którego się zabiorę na pewno :)
Wdg mnie najzdrowszy silnik miała Mariola 2.4JTD 131KM i teraźniejsza Alfa 166 175km, która jeździ na full syntetyku. Albo tak jest, albo nie wiem. Sam rozłożyłem ręce. Znalazłem bardzo zaufanego mechanika i myślę, że on mi problem rozwiąże :)
P.S 20v w 166 grzeje się na pewno ciut bardziej niż 166 w 10v.
No ale co z tego, że robi się gorąco - pracuje to się grzeje. Przecież problem głowic nie jest praca układu chłodzenia w 110'C.
W tym roku jeździłem moją 2.4 na południu EU w temperaturach niejednokrotnie przekraczających 44'C w cieniu, silnik z chipem, auto dociążone. Stanie w korkach, jazda w górzystym terenie oraz autostradami. I co? I nic - zrobiłem ponad 4.000 km i jakoś się nie przegrzał na fabrycznych nastawach wentylatorów, ani głowicy szlag nie trafił. Więc wg mnie to zbędne dłubanie przy wartość załączania/wyłączania wentylatorów, chyba tylko po to, aby poprawić samopoczucie użytkownika że coś "ulepszył".
I powiem Ci ze przeżyłem to samo z 20v. Wszystko było ok a lubial sobie dymka puścić. Z kolei jeśli chodzi o temperaturę to nigdy nie widziałem kreski na 90. Zawsze było 88-87 a żeby to rozgrzać to minimum 6- 7 km musiałem pokonać po 10 km Już miał 82-83 stopnie.
Wysłane z mojego SM-G920F przy użyciu Tapatalka
Jeśli tak uważasz, to twoja sprawa. Wyraźnie napisałem o przypadkach zaniedbań, błędnie wykonanych modyfikacji itp. Nalej wody destylowanej i poszalej troszeczkę. Mamy w tej sprawie doświadczenie z wieloma jednostkami. Ostatni przypadek dwukrotnego pęknięcia głowicy rozwiązała dopiero sprawa korekty temperatur do takich jakie są ustawione we wcześniejszych wersjach. Parę stopni, a zrobiło różnicę.
Spoko, ja nie mam zamiaru udowadniać, że moja racja jest mojsza niż twojsza :)
Napisałem tylko, że moja 2.4 w trudnych warunkach temperaturowych sprawowała się dobrze. Do Afryki raczej nie pojadę żeby dowieść, że i tam nie ma potrzeby ingerowania w nastawy wentylatorów. Zresztą moja 159 jest przywieziona spod Neapolu i raczej lekko tam nie miała jeśli chodzi o chłodzenie. Natomiast, jeżeli ktoś ma dorżniętą jednostkę, to taka modyfikacja i tak jest pudrowaniem pryszcza, bo jest to tylko przesuwaniem w czasie nieuniknionego. Zdaję sobie sprawę, że kupując 159 nie da się sprawdzić w jakim stanie jest głowica i jak auto było traktowane. Ale nie zgodzę się z opinią, że problem z głowicami w 2.4 jest normą. Normą w Polsce, to są właśnie 2.4 kupowane "okazyjnie" stąd później wysyp takich kwiatków. A o "źródełku" takich wraków pod Krakowem już kiedyś pisałem.
Nie, normą to nie jest ale rzadkością też nie. Jakby było rzadkością, to człowieki by tego nie zauważyli ;)
Ale wydaje mi się, że to chyba wynika z czegoś innego. Stosunkowo mało 2.4 jeździ u nas. To co naściągano hurtowo, to niestety w większości wycofane z ekspolatacji padaki i historia wypadkowa/kolizyjna jest tu najmniejszym problemem. Drugie niestety: z przebiegami kilkukrotnie większymi niż obecni właściciele widzą na swoich licznikach i w co gorąco chcą wierzyć. Więc automatycznie ilość z uwalonymi głowicami procentowo spora.
BTW, te dwukrotne uszkodzenie głowicy, o którym pisałeś zdarzyło się w 159 z DPF czy bez?
Bez przesady, nie wszystko co sprowadzone to padaki i kręcone. Nie pamiętam czy Alicja miała DPF, czy nie.
Podłącz sobie MES-a i poszalej swoim sprzętem. Zobaczysz to czego nie widzisz na wskaźniku na konsoli.
Problemy z uszkodzeniem głowic z powodu wadliwego działania układu chłodzenia, to nie domena tylko Alf i silników 2.4. Powszechnie wiadomo, że przegrzewania w skutek zapowietrzenia, płynów o za niskiej temperaturze wrzenia, braku płynów itp. kończą się między innymi uszkodzeniem głowicy. Ta subtelna różnica kilku stopni przy np. płynie chłodniczym o zbyt niskiej temperaturze wrzenia, to powstawanie bąbli gazowych i złe chłodzenie. Co gorsza złe chłodzenie ale niejako punktowo powoduje siły dążące do odkształceń. Takie zmęczenie po prostu robi swoje.
Było dobrze z 2.4 do chwili gdy temperatury nie wzrosły poza te standardy w dieslach Fiata, czyli okolice 88 stC.
Odwołujesz się to ekstemalnych sytuacji i to raczej przypadki osób technicznie ułomnych, a tu chyba takich brak.
Moja już niejednokrotnie pracowała w temperaturze w okolicach 100'C - oczywiście nie jest tu mowa o wskaźniku w konsoli - bez jakichkolwiek negatywnych skutków.
Co z tego, że ktoś obniży punkt załączania wentylatorów, skoro będzie miał zakamieniony i niewydajny układ chłodzenia, albo pompę nie zmienianą od "początku świata".
Kiedyś pisałem, tu na forum, o pracy silnika przy podniesionej temperaturze w układzie chłodzenia i jestem zwolennikiem, właśnie tego rozwiązania.
Dlatego uważam, że przy utrzymaniu ww. układ w należytym stanie, nie ma potrzeby ingerencji w jego działanie, ale jeśli ma to komuś w czymś pomóc i poprawić samopoczucie, to jego sprawa. Jednak rozumiem twój punkt widzenia i poniekąd to rozwiązanie może być zbawienne, gdy układ nie jest w stanie odebrać ciepła m.in. z przyczyn o których wspomniałem. Co sprowadza się do jednego : jak dbasz, tak masz. A właściwie: jak dbano o auto/silnik od nowości, to tak się odpłaci w czasie eksploatacji. A z czasem nasze słońce się wypali, Ziemia wyjałowieje i będzie koniec świata :D