Napisał
RobertWroc
Abstrahując od powyższej sytuacji, ale to kupujący musi dowieść że sprzedający WIEDZIAŁ o wadzie i ją zataił. Cały ciężar dowodowy spoczywa na kupującym, i to jest problem bo jak np udowodnić 3 właścicielowi że to on cofnął licznik o 500.000km?
Jak udowodnić kucharzowi że wiedział że grzechot przy zmianie biegów to wypadające zęby kół?
Nie jest łatwo.
a nawiązując do postów z tego tematu.
Jezeli sprzedający pyta z czego ten olej może cieknąć, to znaczy żę nie wie z czego cieknie.
Jeżeli przestało cieknąc to on ma prawo nie nie wiedzieć dlaczego przestało i skąd ciekło.
Jeżeli znowu zaczęło ciec i kupujacy to zauważył to obowiązkiem kupującego jest dowiedzieć się z czego cieknie, dlaczego cieknie , i czym to grozi.
a jeżeli sprzedający dostaje upust 1000,- na naprawę tego cieknięcia i się na to zgadza, to można przyjąć żę we własnej ocenie dołożył wystarczającej staranności w ocenie jak poważne jest to cieknięcie.
Czyli tak już na poważnie, Panowie dogadajcie, się . jeden poniesie koszta na rzeczoznawcę drugi straci czas i nerwy, sprawa potrwa z rok jak nie dłużej, a przez ten czas raczej samochód nie powinien jeździć, bo zawsze może być potrzebna kolejna ekspertyza, szanse na wygraną i zwrot kosztów, nie tylko naprawy , ale i rzeczoznawcy, opinii, opłat sądowych, raczej niewielkie.
Tak więc jeden straci czas, drugi masę pieniędzy, Alfa zgnije na parkingu, i co?