można tak, o ile nie uda nam sięfartem trafić kluczyka którego bagnet by wymagał tylko podfrezowania tu i ówdzie (czyli niemal identycznego z naszym, warto za takim się osobiście po szrotach rozejrzeć)
nie trenowane przeze mnie na kluczyku, ale z innymi rzeczami się takie czary robiło
wystarczy zrobić to dokładnie i z wyczuciem. zamiast np. topić plastik lutownicą czy opalarką, to ogrzewać sam bagnet, i powoli, po linii prostej poprostu zdjąć z niego obudowę jak byś wyjmował wtyczkę z gniazdka (bez przechylania i kręcenia)
w obudowie pozostanie dziura po bagnecie, w którą wystarczyło by wsadzić "nowy" bagnet i wkleić go jakimś dobrym klejem, a następnie jakimś pilniczkiem delikatnie to (nadmiar kleju i ew. zadry z plastiku po wyjmowaniu starego bagnetu) zeszlifować tak jak to się robi z np. szpachlą na karoserii.
całą zabawę na gorąco proponuję robić z wyjętym transponderem immobilisera, gdyż jest on umieszczony tuż przy bagnecie, i podwyższona temperatura może mu nie wyjść na zdrowie.
To jest teoria, którą mam niebawem zamiar sam wprowadzić w czyn, gdyż sam mam pękniętą obudowę kluczyka