Printable View
Biorąc pod uwagę wiek 166 oraz fakt, że jeden zużyty element zawieszenia wpływa na znacznie szybsze zużywanie pozostałych... jak chcesz mieć "fabrykę" to zmieniasz całość raz (boli finansowo) ale masz spokój na wiele tysięcy km. Można oczywiście zmieniać tylko to, co potrzeba, ale wtedy trzeba kontrolować stan zawiechy co np. 5tys km, co dla niektórych jest mega upierdliwe. Co kto woli...
Też miałem w wczesniejszej Alfie problem z myszkowaniem tyłu, wymiana tulei belki rozwiązała problem. Jeżeli koła sa pochylone, opony podcięte też bedzie mieć to wpływ na dziwne zachowanie tyłu
Każdy postępuje według uznania.Jeden wymieni wszystko,jak leci,inny to co jest zużyte.Ja wymieniłem to,co było zużyte.Zrobiłem na tym 90 tysi i nic się nie działo takiego,co by mnie zaniepokoiło.A że dużo jeżdżę po kraju i nie zawsze autostradą,to według mnie nie mały sukces na naszych drogach.Dbam o auto i takie,które myszkuje lub pływa i etc.nie bujałbym się po 200 + km/h.bo bym się bał.Nie wiem [MENTION=788]tomaz[/MENTION] po jakich Ty drogach jeździsz,ale sprawdzanie zawieszenia co 5 tysi by mnie zrujnowało i jak dla mnie-mija się z celem.No chyba,że ktoś wstawiał marnej jakości zamienniki:).Co prawda sam wszystko robię,to przynajmniej wiem jak jest zrobione.Jeszcze polski papudrak mojego autka nie tykał i raczej nie będzie miał takiej możliwości.:P
Poznań :DCytat:
Napisał motogold
Ale 90tys to mega dużo, jestem pełen podziwu. Może ktoś przed Tobą zrobił kompletny remont?
Ano nie.Bella stała 2 lata po kolizji,trafiła do mnie,pojeździłem 5 tysi i coś zaczęła tyłem latać jak rybi ogon.Wymieniłem tuleje belki,tuleje na długim i zwrotnice,to wszystko.A belka wcześniej na pewno nie była zwalana.Na bananach i pozostałych było jeszcze oznaczenie trw.
Ja na wszystkich elementach do zeszłego roku miałem logo trw. Ale chyba nikt w to nie wieży że to były elementy jeszcze z fabryki.
Na forum niejednokrotnie już były tematy że pomimo diagnozy i wymiany kilku elementów poprawy to nie przyniosło (a reszta jest ok). Oczywiście to może być zła diagnostyka, nie mniej jednak nie jest takie proste patrząc na ilość takich przypadków.
Marek-są na tym forum osoby,które mają przejechane od nowości niecałe 200 tysi i przy zawieszeniu nie robiły nic. Więc nie koniecznie musiało być w Twoim aucie coś wymieniane.Nie przesadzajmy-te zawieszenia nie są robione z drutu,żeby rozpadały się po 20 tysiącach.Mam skodę na wielowahaczu.Od nowego ma 191kkm i znam historię od początku.Ja mam ją od 119 kkm i w zawieszeniu (oprócz tylnych amorków) nie było nic ruszane.Żadnych stuków,puków nie ma,prowadzi się bardzo pewnie.A też ma już 14 lat.Więc części użyte do nowych aut były dobrej jakości.Kolega w pasku wymieniał cały przód,bo mu coś stukało i ori wyrzucił a wstawił jakieś zamienniki.Po 10 kkm było gorzej niż na ori z przebiegiem 220.Wrócił do ori i wymienił to,co faktycznie było uszkodzone i teraz gęba mu się śmieje,bo ma ciszę w aucie.Oczywiście wszystko zależy od techniki jazdy,drogach,po których jeździ,czy obciążenia,które auto dostaje.Ja jeżdżę w 95% sam,towarów nie wożę i unikam dziur.
O, o! To właśnie. Ja nie ukrywam, że Alfa służy mi do funu i często-gęsto jeździ przy dużych przeciążeniach bocznych, że o takich przód-tył nie wspomnę :DCytat:
Napisał motogold
Dziur oczywiście unikam, ale nie zawsze mi się udaje.
Ori/pierwszy montaż chyba nie miały logo TRW. Właśnie wygrzebałem zapasowy dolny przedni wahacz, i jest tylko logo ricambi.Cytat:
Napisał marek230482
Witam,
Jeśli w 166 zawias z tyłu przypomina ten z 156 to opiszę co 1-2 m-ce temu robiłem u siebie.
Kilka lat temu do sedana założyłem z tyłu sprężyny od SW bo dużo alfiną woziłem i siedziała za nisko - wszystko było przez parę lat ok (dupa stała wysoko i to mi się podobało i wizualnie i praktycznie) - dopóki oryginalne amory nie wylały 1,5 roku temu; zostały wymienione na Monroe (bo akurat takie sprężyny od SW miałem z tyłu).
Jeździłem tak półtora roku bez scen, aż zaniepokoiło mnie drobne bujnięcie autem bez żadnej konkretnej przyczyny.
Postawiłem auto przed domem i zacząłem szukać przyczyny i nic - wszystko sztywne; dopiero jak zwolniłem ręczny i złapałem za górę tylnego koła wyszedł piękny luz poprzeczny 1-2mm z towarzyszącym głuchym stuknięciem (oba koła tylne).
Pierwsza diagnoza - piasty - stare 17-letnie + stare felgi nie do końca okrągłe to pewnie pasty dostały po dupie.
Piasty przyszły, oryginały, 600stówek poszło ale co tam, alfinie się należy - biorę się za wymianę.
Trochę się umordowałem bo ściągacz musiałem sobie dorobić - piasta zdjęta w kawałkach bo przy ściąganiu rozdzieliły się bieżnie zewn od wewn - więc myślę tu cie mam - problem rozwiązany.
Założenie nowej to już chwila moment, potem koło, lewarek i test.... - i uj, luz jak był tak jest.
Wkurw konkretny, drugiej pasty nie ruszam tylko szukam innej przyczyny.
Szarpię, słucham, szukam i wyszło szydło z worka - 1,5 roczne amortyzatory dostały luzu w punkcie wejścia tłoczyska do korpusu.
Dopiero wtedy mnie oświeciło (chyba), że mając wyższe springi amor pracuje w innym punkcie (jeżdżąc na pusto z dupą wysoko), ma do czynienia z większym ramieniem siły poprzecznej działającej na niego w zakrętach, gdyż w 156 tylne zawieszenie trzyma koło od dołu przy pomocy wahaczy - natomiast za górę odpowiada tylko i wyłącznie amortyzator.
Zamówione B4 + springi od sedana, wymiana i spokój.
Wnioski:
- nie mieszać w zawieszeniu,
- jak podnosisz auto to już jeździj zawsze załadowany, albo tylko na wprost ;),
Pozdro...
PS. jedyne co mnie zastanawia to, że przez 4-5 lat oryginalne amory nie protestowały przeciwko wyższym sprężynom, ale też w tamtym okresie więcej alfiną woziłem i często ciągałem przyczepkę więc pewnie miał 'łatwiej'.