Starym Lupo w dieslu obrócę Wawa-Amsterdam-Wawa zanim ten Leaf dojedzie w jedną stronę. jak ktoś lubi taką "nowoczesność" - jego sprawa, ja wolę starego diesla.
a ta strona przyznasz - tryska optymizmem.
Printable View
A kto twierdzi, ze ładowanie na trasie, to nie jest wada? No jest wada. Po prostu jest mało istotna w perspektywie korzyści.
Przypominam, ponad 97% wszystkich dziennych tras, wszystkich samochodów na drogach, można przejechać na jednym ładowaniu przeciętnego elektryka, i korzystasz z komfortu, stałego momentu obrotowego, niskich kosztów eksploatacji, i tak dalej. W pozostalych 3% przypadków, jedyne co musisz zrobic, to po prostu jechać dłużej o 10-15%, a jak ktos jest cywilizowany, to nawet mniej (bo i tak sie robi postoje, zeby zjeśc jak człowiek, przy stole, i nie sikać do butelki).
A skąd my mamy wiedzieć, że Twoi koledzy z wielkiego miasta, o których tu pisałeś, że nie wiesz czym jeżdżą, nie są tak samo wyssani z palca, jak inne tezy, które tutaj sprzedajesz?
Wracając do tematu:
Trasa może nie tak imponująca, jak Waw - Ams. Biaĺystok - Jurata , 518 km. Stelvio, 4 osoby na pokładzie, bagaźnik na full, jeden rower na dachu (!) . Po dojechaniu na miejsce ( bez międzytankowań ) pozostało mi około 190km zasięgu. Podejmiesz wyzwanie elektrykiem? Ponadto w Juracie ładowarek nie stwierdziłem ( może jest w Bryzie, ale Tomtrza tam nie wpuszczą ). Jedną widziałem w Helu.
Skoro elektrykiem z rowerem na dachu nie ma szans bez międzyładowań, to powiedz: jest lepiej, czy gorzej?
zrodla procentow dawałem tu juz kilka razy. Oczywiscie, ze jest to statystyka, i nie wyklucza to istnienia tych mitycznych kierowców, jezdzacych codziennie z rzeszowa do szczecina, i z powrotem.
jesli ktos ma w dupie stały moment obrotowy, to ma też w dupie 100 lat rozwoju silników spalinowych, bo do tego właśnie dążyły :D
w porównaniu ze spalinowym - cisza, brak smrodu.