-
Oj tam panowie takie pierniczenie, jeden ma fanaberię pojechać sobie do ASO i żeby było zrobione i zapłacić i się poczuć jak ten koleś co 10 lat temu kupił tę limuzynę za blisko 200tys zł i tak sobie serwisował bo go było stać. I ja to rozumiem, ok. A drugi chce zrobić samemu w swojej szopie żeby mieć frajdę z dłubania przy tym samochodzie. I jeśli chodzi o części, to owszem można pojechać do ASO i sobie kupić oryginała, sam tak często robię żeby się nie męczyć. Ale uważam, że nie ma nic złego w kupowaniu części używanych i mądrych zamienników, kwestia żeby robić to z głową i żeby to nie rzutowało na bezpieczeństwo. Używanych elementów zawiechy bym nie kupił, ale już np. tłumik - czemu nie?
Poza tym uwielbiam takie opcje że przykładowo zamiast szukać czujnika temperatury do lusterka wstawiamy sobie termistorek za złotówkę i działa jak z fabryki. Albo żeby ładnie kierunki odbijały nawiercam ten cylinderek pod kierownicą i wsadzam trytytki. I nie uważam tego za druciarstwo bo działa i jest niezawodne.
Podsumowując, każdy robi tak jak lubi, nie ma co się rzucać że nie każdy jeździ do ASO, bo niektórzy nie po to kupili 10letnie sypiące się auta żeby je naprawiał kto inny :). Tradycyjnie - sorry za OT.
A wracając do meritum to jeśli chodzi o swap silnika to wg. mnie kwestia kosztów i kalkulacji ryzyka. Jak motor da się kupić tanio i z w miarę pewnego źródła, to można zamontować i jeździć. Tylko kiedyś liczyłem bo przerobiłem taki temat i koszty remontu były porównywalne z kosztem swapu, wtedy wg. mnie lepiej zrobić i wiedzieć czym się jeździ.
-
Oczywiście, że można wszystko robić samemu, sam ostatnio staram się robić wiele rzeczy sam, bo jak się okazuje, robię to lepiej, szybciej i wiem, że zrobiłem to co trzeba, a nie jeszcze 20 niepotrzebnych rzeczy za duże pieniądze. Ale mi chodziło raczej o ludzi, którzy chcą mieć super limuzynę, ale nie zdają sobie sprawy, że ten samochód to tak naprawdę skarbonka bez dna. Moja żona mniej więcej raz na tydzień pyta, czy już doszedłem do wniosku, że to był błąd, ona po prostu tego nie rozumie, że nigdy tak nie powiem ;)
-
Większość rzeczy wolę zrobić sam bo chociaż wiem że jest zrobione. Było poruszone również że V są żywotniejsze niż jtd.....dla mnie to jest śmieszne. Wtryski wymienia się same końcówki, układ paliwowy da się wyczyścić a turbo jak się umie obsługiwać to nie siada.... mniejsza o większość. Awaryjność tych aut zależy jak o nie dbamy, jakich używamy części, ale aso nie jest żadnym wyznacznikiem. Ja lubię jak moje auto "pachnie" .....i takie głupie spojrzenie innych kierowców że jadę alfą. Obawom nowego kolegi się nie dziwię wydał kupę kasy, myślę że większość z nas (na początku znajomości z AR) miałaby tak samo. Ja bym swoją naprawiał......
-
szkoda, ze schodzisz z 3,0 na 2,5. Milo wspominam 3,0 w mojej 166
-
Panowie a mam pytanko. Jaki jest taki orientacyjny koszt remontu trzy litrowki?
-
Mi wyszło swego czasu ok. 6k zł po przeskoczeniu rozrządu. Zawory ssące, popychacze no i nowy rozrząd z pompą wody (bo akurat się sypnęła) - to już jest fajny koszt sam w sobie. No i jeszcze przewody wspomagania były robione bo się rozszczelniły i to one spowodowały awarię.