Witam.
Jesienią zeszłego roku zakupiłem moją Bellę przy stanie licznika ok 100 000 km. Turbo miło syczało, jak powinno. Ale kiedy nadeszły mrozy zimy 2009/2010 turbinka z dnia na dzień zaczęła dość głośno gwizdać podczas pracy, szczególnie kiedy dodaje niewiele gazu. Jak wcisnę w pedał i turbo się rozkręci to pracuję ciszej. Mechanik podczas którejś z wizyt powiedział że turbo się odzywa, ale póki co zostawić, obserwować. No i tak obserwuję już rok czasu. Jak przyszły fajne temperaturki wiosną to turbo przycichło, jakby dotarło się po zimie i ułożyło. Nie było jak na poczatku, ale dużo lepiej niż zimą. Tej zimy sytuacja się powtórzyła. Znowu gwiżdże dość głośno. Dodam że Alfa nie dymi, ciąg ma taki jak miała na początku, oleju nie bierze.
Może jestem przewrażliwiony, ale turbo to nie tania sprawa i wolę dmuchać na zimne (odpukać, splunąć:eek:). Poczytałem o waszych przygodach z regeneracjami i szczerze mówiąc boję się tematu. Ruszać, nie ruszać, obserować dalej, odkładać na nowe turbo? Co radzicie? Teraz przebieg ok 123 000 km.
Pozdrawiam.