Duża kałuża i niestety Alfa zgasła... :(

Witam. Niestety stało się coś czego się obawiają wszyscy po ulewach... Musiałem jechać w nocy w deszczu, nie miałem wyjścia, przejeżdżałem przez dużą kałużę, głębokość trochę powyżej wysokości opony. Jadąc na pierwszym biegu, niestety w pewnym momencie dałem za mało gazu i Alfa zgasła przez opór jaki stawiała woda, próbowałem uruchomić kilka razy i zapalają się normalnie wskaźniki ale słychać że rozrusznik nie kręci. Podejrzewam że nawet gdybym dojechał do domu to pewnie już bym nie odpalił też. Zepchnąłem na parking, to było tej nocy, dziś już kałuży nie ma ale auto niestety tak samo, cisza. Nie mam doświadczeń z zalanymi autami, wygląda to na elektrykę. Silnik aż do zgaśnięcia działał normalnie jeśli chodzi o dźwięki i moc. Auto ma osłonę pod silnikiem z tworzywa, kupioną kilka miesięcy temu ale niestety w takim przypadku nie pomogła. Wskaźniki działają prawidłowo. Na pewno trzeba auto zabrać bo obawiam się próbować uruchamiać. Mam jeszcze pytanie, jak bezpiecznie ją teraz holować, jeszcze nie przyglądałem się w którym miejscu dokładnie zaczepić linkę holowniczą bo zaczep z przodu jest chyba schowany? Proszę o porady od czego zacząć sprawdzanie, czy to zalany rozrusznik czy coś więcej, jak i co sprawdzić, co zrobić, co trzeba czyścić oraz czy jest szansa na uratowanie auta? I jeszcze jedno pytanie, wyjeżdżam teraz na urlop na tydzień, czy dobrym pomysłem będzie zostawić auto w otwartym garażu z podniesioną maską i odłączonym akumulatorem na ten tydzień jak radzi kolega a później działać licząc na to że do tej pory wyschnie, druga jego podpowiedź to taka że po prostu zalało rozrusznik, możliwe?

ja bym schował do garażu i czekał aż wyschnie.kontrolki nie przygasają?

miejsce na "ucho" do holowania jest pod zaślepką w zderzaku
ucho powinno być przy kole zapasowym w bagażniku

co do samego zalania :
jtd zalać chyba nie tak łatwo ( i to w kałuży głębokości wysokości opony. wczoraj my przez głębsze jechali we trzy jtd i nic się nie działo )
, ja myłem karcherem bezpośrednio na silnik i po myciu po prostu odpalałem i jechałem

chyba też bym zrobił jak wyżej - wstawił niech wyschnie i potem dopiero szukał

Obym się mylił, ale jeśli silnik zassał wodę z tej kałuży to masz pogięte korbowody i silnik do remontu.
Niestety, nasze alfy mają nisko umiejscowiony wlot powietrza i łatwo o takie nieszczęście.

Ja wczoraj zrobiłem bardzo podobnie tylko że stanąłem w środku takiej kałuży i musiałem wypychać. Boję się, że przez ten cholerny filtr, silnik zaciągnął wodę i będę musiał go remontować... Jedyna nadzieja, że może uda mi się przedmuchać dzisiaj świecę i mam nadzieję, że wszystko będzie ok. Nie wiem co konstruktor alfy miał z głową projektując filtr powietrza prawie na ziemi... :crazy_pilot: Jedna mała nieszczelność i wystarczy malutki deszcz żeby zniszczyć silnik.

Dolot do filtra jest dość wysoko tak więc nie sądzę żeby silnik zassał taką ilość wody z kałuży, żeby korbowody się pogięły. Zapewne coś z elektryką lub elektroniką. Jak przekręcisz kluczyk i zgasną Ci kontrolki to marchewa się nie świeci?

Nie, nic się pod tym względem nie zmieniło po zalaniu i wygląda na to, że elektryka jest sprawna. Dlatego tak mnie martwi ten ślinik. Rozrusznik wydaje z siebie pstryknięcie i na tym się kończy, jak by nie miał siły zakręcić. Chociaż wciąż mam nadzieję, że to jakaś głupota typu rozrusznik albo jakieś zwarcie, i nie będę musiał remontować silnika.

Po takim czyms to sie silnika nie uruchamia aż do usuniecia ewentualnej wody z cylindrów. Jeżeli wszystko jest ok (trzeba miec szczescie) to zostaje wysuszyc dolot no i naturalnie wymienic filtr powietrza. Wykrec swiece, rozbierz dolot i dopiero w tedy sie zobaczy.

Kolego pafcio, twój znajomy dobrze ci radzi, zostaw auto w garażu odłącz aku. i podnieś maskę.
Sprawdź jak wygląda filtr powietrza jeżeli jest suchy, a taki raczej będzie to silnik nie zaciągnął wody.
To, że rozrusznik nie kręci (słychać stukania tzn. że bendiks działa) popukaj w niego w korpus samego rozrusznika zawiesiły się szczotki i dostała się wilgoć.
Powodzenia

przeczytaj ten temat: http://www.forum.alfaholicy.org/foru...anie_alfy.html

Jutro się wyjaśni, zostawię Alfę u kolegi mechanika. Jestem dobrej myśli... :)

Mam jeszcze jedno pytanie, czy przy takim incydencie może się rozładować akumulator?

Cytat:

---

Napisał pafcio

Mam jeszcze jedno pytanie, czy przy takim incydencie może się rozładować akumulator?

---

Jeśli woda trafiła na jakieś miejsce gdzie mogła spowodować zwarcie i była tam dłuższy czas to jak najbardziej, należy go sprawdzić ale moim zdaniem aku będzie ok.

1. Zwarcie akumulatora: jak akumulator ma zwarcie to po wlaczeniu zaplonu kontrolki normalnie sie swieca. Jak probuje sie zapalic to nagle odcina zaplon i slychac tylko lekkie trykniecie.
2. Kiedys mialem renault, magnesy w rozruszniku odkleily sie od scianki. Jeden sie zlamal i zablokowal rozrusznik. Sytuacja byla podobna, przy pierwszej probie odpalenia auta bylo slychac tylko lekkie stukniecie z rozrusznika. Pozniej rozrusznik nie dawal juz oznak zycia.

Z ciekawości zapytam zanim mechanik zaglądnie do silnika... Niby silnik zgasł sam "normalnie" a jaki jest dźwięk przy tym najgorszym przypadku czyli jak wodę zassie i rozwali się coś w silniku, jakieś wstrząsy czy coś takiego? Ktoś już miał tego pecha i słyszał "to"?

W sumie to jest właśnie takie normalne zgaśniecie :P
Moja też łyknęła podczas zeszłorocznych ulewnych deszczy.
Ogólnie, popierdzieliłbym mechanika, bo jtd są wytrzymałe na tego typu zdarzenia.
Ja wykręciłem wtryski i trzy razy przekręciłem kluczyk w stacyjce.
Wodę wywaliło. Wkręciłem wtryski, wyj...łem tą idiotyczną puszkę z filtrem, skróciłem dolot i wsadziłem stożek.
Teraz kałuże do wysokości linii drzwi mi nie straszne.
I też jak mi zassało wodę to kręciłem, próbowałem odpalić itp.
Słychać było tylko cyknięcie rozrusznika.
Nie zakręci, bo na tłokach woda i zbyt duże ciśnienie tam się robi.
Także spróbuj tym sposobem. Mechanik, jak się dowie, że zassało wodę, to będzie ciągnął od Ciebie kasę, a nic nie zrobi.

Cytat:

---

Napisał Magik

Mechanik, jak się dowie, że zassało wodę, to będzie ciągnął od Ciebie kasę, a nic nie zrobi.

---

Powiedz mi jak mechanik może wziąc kase za coś czego nie zrobił ? Widzę że niektóre stereotypy są trudne do obalenia... no chyba że ty masz takich mechaników. Łącze się z tobą z bólu.

Proszę Cię Qba.
Widzę, że jesteś mechanikiem, więc środowiska swojego bronisz, to zrozumiałe.
Ale nie brońmy czegoś, czego obronić się nie da.
Stereotypy jednak z czegoś wynikają, i założę się z Tobą o flaszkę dobrej wódki, że każdy z tego forum, każdy kto nie umie sobie zrobić z samochodem, każdy kto nie ma brata/wujka/dziadka/taty/kuzyna mechanika został kiedyś przez mechanika naciągnięty na nie potrzebne koszty lub po prostu oszukany.
I nie twierdzę, że wszyscy mechanicy samochodowi tacy są. Z tego wynika to, że zazwyczaj jeździmy do jednego człowieka, który naprawia nam auto. Po prostu znaleźliśmy człowieka, który nie nabił nas w butelkę. Jeżeli masz grono stałych klientów Qba, to gratuluję - jesteś jednym z tych do których się wraca. A jacy są mechanicy, zapewne sam dobrze wiesz. Cytuję z Twojej strony "postanowiliśmy ją przywrócic do życia, zwłaszcza że mechanika pozostawiała wiele do życzenia i była "żywym" dowodem polskiej myśli mechaników". Pozdrawiam i przepraszam za OFFa.

Cytat:

---

Napisał Magik

i założę się z Tobą o flaszkę dobrej wódki, że każdy z tego forum, każdy kto nie umie sobie zrobić z samochodem, każdy kto nie ma brata/wujka/dziadka/taty/kuzyna mechanika został kiedyś przez mechanika naciągnięty na nie potrzebne koszty lub po prostu oszukany.

---

błądzisz kolego



p.s.
to kiedy ta flaszka ?
nie mam dziadka , ojca , kuzyna , szwagra , brata , siostry , chrześniaka , sąsiada itp itd mechanika
a jednak nigdy mnie nie oszukali

( pomijam fakt że gdy już wybieram się gdzieś to mniej więcej znam problem - ale Ty o tym nie wspomniałeś więc traktuję sprawę jako wygrany zakład )

więc dane do wysyłki paczki z opcją "ostrożnie szkło" na PW podać ????

Dolot powietrza (chwytak) znajduje sie w zderzaku z lewej strony. osolna pod silniiem tutaj raczej nic niedala. powietrze ma wlot w zderzaku na samym dole. jadac po wysokiej kaluzy to ten zderzak na zbiera wode i robi sie jeszcze cos takiego jak fala zwlaszcza przy skrecie w prawo ktora sie moze podbijac akurat wlasnie w to miejsce gdzie jes dolot ktory wciaga wode jak odkurzacz. nie wiem po co w takiej sytuacji otwierac maske ??? pierwsze co to trzeba usunac wode z silnika zeby nie narobily sie jakies wzery od korozji np na gladziach cylindrow. jak mechanik odkreci swiece do zobaczy co jest i czy zakreci silnikiem. W tym najgorszym przypadku wlasnie jest to ze silnik niechce sie obrocic, krecic. tlok normlanie spreza powietrze z mala iloscia paliwa, a w takiej sytuacji tlok wody niesprezy i przez to korbowody najczesciej ulegaja pokrzywieniu.

Jak ktoś ma w rodzinie mechanika, to trudno żeby go oszukał. No bo jak może brat lub ojciec syna/brata oszukać. Ale często "znajomy" mechanik tak naprawdę chce zdoić kasę z klienta. Miałem takiego, znajomy znajomego, ok, będzie po kosztach - a nie dawał żadnych faktur, no i gdy miałem awarię silnika po niby "generalnym" wyszło że tak na prawdę niewiele z tego co powiedział zostało zrobione (dajmy, koszta rzędu 200, 300 zł a wziąć 1200). To samo z np. wyciekiem - były wycieki z silnika. Dwa razy z tym do niego jechałem, zostawiając kwoty rzędu 200 zł. Za każdym razem nic to nie dało. Odpuściłem sobie w końcu i jeździłem tak autem do końca.
Inna sprawa brat pracował jako mechanik i wiele historii się nasłuchałem, więc nie oszukujmy się, mechanik, jak i każdy "polaczek" chce zrobić jak najmniejszym kosztem a wziąć jak najwięcej ;)

ha :P
Bocian.
Wyr...ali Cię, a nawet o tym nie wiesz :P
Ale flachę wygrał Qba :P

Magik - jeszcze nigdy mnie nie wyrąbali - ni ma szans
jak już oddaje autko w obce łapy to wiem konkretnie po co je oddaje i tyle ( nie jadę z tekstem "proszę Pana bo mi coś nie tego , niech Pan zrobi )
a jak już się wie po co się oddaje to się wie ile kosztuje +/- robota i potem się tą robotę kontroluje i tyle

to weź może dej nom po ćwiartce co ???
plissss
:girl_wacko:

dokładnie jest jak Bociek prawi ,jak sobie pozwolisz tak masz , przy mojej ostatniej wizycie u mechanika zapaliła mu sie kontrolka poduszki, był niski i jezdził siedzeniem za podłaczenie i skasowanie błedu mi zwrócił i nie maiał oporów kiedy mu powiedziałem ze błedu nie było , wiec przykro mi ,ze dajesz sie naciagac mechanikom

Cytat:

---

Napisał Cubus00

dokładnie jest jak Bociek prawi ,jak sobie pozwolisz tak masz , przy mojej ostatniej wizycie u mechanika zapaliła mu sie kontrolka poduszki, był niski i jezdził siedzeniem za podłaczenie i skasowanie błedu mi zwrócił i nie maiał oporów kiedy mu powiedziałem ze błedu nie było , wiec przykro mi ,ze dajesz sie naciagac mechanikom

---

Tak, tak, tak.
Mechanik naciągnął mnie raz w życiu. Ostatni w jego życiu.
Więc nie pisz mi jakiś pierdół o poduszce, bo nawet mi się tego czytać nie chce.
Chyba nie rozumiesz słowa NACIĄGNĄĆ KOGOŚ NA COŚ.
Więc Ci wytłumaczę: otóż wyobraź sobie, że to taka sytuacja w której jedna z osób korzysta w sposób niejawny (tłumaczenie dla Ciebie: utajony, łatwiej: tak, że Ty o tym nie wiesz) na NIEWIEDZY (to jest bardzo ważne założenie!!!) drugiej i czerpie z tego tytułu określone korzyści. Czyli po prostu okrada Cię, bo Ty czegoś nie wiesz.
A Ty mi z poduszkami wyskakujesz, jak Filip z konopi.

---------- Post added at 22:41 ---------- Previous post was at 22:39 ----------

Cytat:

---

Napisał bocian

to weź może dej nom po ćwiartce co ???
plissss
:girl_wacko:

---

Ćwiartka? Języka nawet się nie zamoczy...


Za chwile job siądzie, więc dla mnie EOT

i tu kłania sie stara zasada ,ze płacisz nie za to, ze nie umiesz tylko za to, ze nie wiesz i nie pisze pierdół o poduszce tylko o naciaganiu ,bo nie wazny format i wielkosc ale sama próba naciagania i jeszcze nie raz cie naciagna skoro piszesz ze mało wiesz

Cytat:

---

Napisał Magik

Więc Ci wytłumaczę: otóż wyobraź sobie, że to taka sytuacja w której jedna z osób korzysta w sposób niejawny (tłumaczenie dla Ciebie: utajony, łatwiej: tak, że Ty o tym nie wiesz)

---

Widzę że kolega traktuje niektórych z góry więc może daruj sobie cytaty typu "tłumaczenie dla Ciebie". Każdy rozumi słowo NACIĄGNĄĆ.

Ale wracając do tematu - nadal nie wiemy, co się dzieje z samochodem kolegi pafcio.
Może kolega już wie i chciałby nas poinformować?

No właśnie kolega SG0240 ma rację bo temat poszedł w kłótnię, auto odholowaliśmy w nocy (pewnie śmiesznie wyglądała Alfa ciągnięta przez Seicento), jest dziś i jutro na kanale u znajomego który nie oszuka i nie nacięgnie, wszystko porozbiera, policzy, posuszy, pokaże mi jak to wygląda i wyrok zapadnie za kila dni... Jak będzie to remont silnika za 1,5-2 tysiące to będę naprawiał a jak nowy silnik z wymianą za 5 tysięcy lub więcej to niestety jedno wyjście - auto na części na allegro itp i kupować nowe... czyżby znowu Alfę... :) Nie, no żonka mnie zamorduje... :) Dam znać pod koniec przyszłego tygodnia. W najgorszym wypadku zaproszę Was do zgłaszania się do mnie po części w dobrych cenach :) Pozdrawiam.

Jeszcze nie na 100% ale już jesteśmy blisko odpowiedzi na pytanie czy ten silnik da się uratować... Razem z kolegą mechanikiem walczyliśmy z tym cały dzień, rozebraliśmy silnik (prawie cały), po ilości (nadmiarze) oleju i ilości wody która się wylała, wygląda na to że silnik zassał z kałuży około 2 litry wody lub więcej (!). Co dalej... rozrząd - nie uszkodzony, tłoki i korbowody - nie uszkodzone, olej zlany i do wymiany - kurka wodna to była Selenia za około 300 zł... :( zalana w maju tego roku... Filtr powietrza cały przemoczony - raczej do wymiany, fakt że w obudowie/dolocie są przegródki które wodę powinny zatrzymać ale w tym przypadku nie pomogły bo za dużo jej było. Dalej sprawdziliśmy rozrusznik... i tu chyba jest pies pogrzebany, obudowa rozerwana, bendix połamany, w środku woda, dało się wyciągnąć kawałki z obudowy koła zamachowego. Jeszce nie mogę powiedzieć na 100% ale wygląda na to że jednak głupi (ja) miał chyba szczęście w tym przypadku i skończy się na wymianie rozrusznika, oleju, filtra itp. Wygląda na to że silnik woda zdusiła (jechałem na jedynce), silnik zgasł i nic się nie uszkodziło, jak próbowałem odpalić chyba dwa razy to rozrusznik rozwaliło... Cały dzień roboty ale może będzie dobrze. W każdym razie oprócz wody w silniku nie zauważyliśmy uszkodzeń. Przy składaniu sprawdzimy jeszcze raz. Dam znać za kilka dni. Czy jeśli okaże się że to tylko rozrusznik to mam pytanie, jak zrobić z wymianą oleju, tzn czy po prostu wymienić i już czy trzeba coś teraz zrobić dodatkowo przez to że teraz ten olej jest z wodą? Pozdrawiam.

Jak poskładacie i zamontujecie rozrusznik koniecznie zróbcie pomiar sprężania.

Olej - kupujesz półsyntetyk najtańszy, wlewasz, zapalasz i nie tykasz gazu. Podłączyłbym jeszcze czujnik ciśnienia oleju zegarowy dla bezpieczeństwa. Zalewasz olej i kiblujesz ze 2h przy aucie tak, żeby się tam ładnie wymyło wszystko. Zlewasz gorący olej i wlewasz nowy, lekko podgrzany. Potem w drogę ;)

Ja to zrobiłem normalnie. Stary spuściłem, wlałem nowy. Zalej paliwko, załącz i niech chodzi, godzinkę, może trochę więcej.
Autko się zagrzeje, wyciągasz bagnet i patrzysz, jak bucha parą wodną jak parowóz :P
Po trzech-trzydniowych takich operacjach, olej był suchutki, w sensie bez kropelek wody ;)
Z rury wydechowej jeszcze przez parę dni będzie szedł biały dym - para wodna.
Nie zapomnijcie o turbosprężarce, przeszło przez nią 2 litry wody :P
Mówiłem, że nic się nie stało. Te samochody (jtd) są do tego przystosowane :P :P :P

No to trzymam kciuki za powodzenie akcji.
Ale ta kałuża to chyba była jednak głębsza niż na wysokość balona opony.

Witam ponownie. Obiecałem że napiszę jak poszła akcja ratunkowa. Wymienione na nowe: rozrusznik, olej, filtr oleju (dwie nowe sztuki), filtr powietrza, koszt całkowity - 790 zł. Funia śmiga jak ta lala :) Z wymianą oleju zrobiłem jak poradziliście, czyli wlanie jakiegoś badziewia ze sklepu za 35 zł i rozgrzanie go, trochę pary było ale. DO tego musiałem kupić dwa filtry oleju bo ten który był zalany wodą (miał 3 miesiące) to nie nadawał się nawet do płukania silnika tanim olejem, takie gluty wodno olejowe z niego wypływały że wolałem nie ryzykować. Szczęście w nieszczęściu że nic silnikowi się nie stało, jechałem na jedynce i się zdusił a przy próbie uruchomienia rozwaliło rozrusznik bo "na szczęście" nie dał rady zakręcić. Woda była dosłownie wszędzie, nadmiar wody w oleju spowodował to że olej był z wodą nawet w turbinie... Przy czyszczeniu Funia trochę pokopciła ale szybko jej przeszło i dalej śmigam. Sprężanie w normie, nie ma wycieków, wahań obrotów, i dziwnych dźwięków. Olej oczywiście znowu Selenia :) Dzięki za porady. :)

To się nazywa mieć szczęście!
Cieszę się, że to tylko tak się skończyło.

Witam. Wczoraj też wjechałem w kałużę i zgasł. Przy próbie odpalenia rozrusznik nic nie kręcił. Mam nadzieję, że stało się to samo co u kolegi pafcio. Nalało mi się wody do kabiny i mam pytanie czy opłaca się suszyć mate wygłuszającą która jest pod wykładziną? Czy ona przez całkowite zalanie nie straciła swoich właściwości? Jeśli się nie opłaca to jaką kupić nową? I ile sztuk w jakich rozmiarach? Z góry dzięki za pomoc. Samochód do AR 156 1.9 JTD 115KM 2002r. po liftingu wnętrza.