Powiedzcie mi gdzie szukać przyczyny. Wczoraj pojechałem do znajomych, byłem u nich coś około 40 minut. Wychodzę, nie mam prądu... akumulator na zero. Akumulator ma 2 lata i nie sprawia problemów nawet przy -15. Wczoraj było +8. Otwieram klapę, a z silnika dochodzi taki... szum... jakby coś usiłowało się uruchomić. No nic, na szczęście mam w piwnicy zapasowy akumulator. Wsadzam go a tu ... od razu się wiatraki na chłodnicy włączyły. Wróciłem do domu, wyłączam silnik i nasłuchuję. Ale wiatraki po zgaszeniu silnika nie chodzą. Ok... dziś pojechałem znowu, zostawiłem auto na miejscu. Wszystko ok. Wracam pod dom, silnik ma z 60-70 C... wiatrak wieje jak szalony. Raczej oba wiatraki. Odłączyłem akumulator bo trzeciego zapasowego nie mam. Ale coś ewidentnie jest nie tak.... Chodzi o Alfa 146 z silnikiem BOXER 1.6.