Końcówka iglicy się zużywa w NOWEJ końcówce wtryskiwacza??? Końcówka iglicy jest odpowiedzialna tylko i wyłącznie za otwarcie dopływu paliwa do otworów w końcówce wtrysku. Też nie jest to element, który się reguluje.
Oczywiście, że nie da się zrobić idealnie takich samych końcówek wtryskiwacza, jeśli chodzi o wykonane otwory - ale zawsze masz coś takiego jak dopuszczalna odchyłka w średnicy otworów. I jest to bodajże element o najmniejszej odchyłce produkcyjnej, z wszystkich istotnych elementów w pracy wtrysku. Odchyłce DEKLAROWANEJ przez samego producenta. Co za tym idzie - wymiana końcówki nowej na inną nową nie zmieni w istotny sposób pracy wtrysku. Oczywiście, że jeśli założyłbyś końcówkę z otworami o np. 20% większej średnicy - to dawkowanie paliwa będzie większe... tylko nie o tym tu mowa.
I teraz jeśli popatrzyłbyś sobie np. na schematy nastawcze do przeprowadzenia pełnej regeneracji wtryskiwacza CR, łącznie z 3-cią fazą - to sam producent dopuszcza duuużo większe odchylenia w pozostałych punktach regulacji wtrysku, niż ma to miejsce w przypadku końcówki. I testy praktyczne potwierdzają teorię, że końcówki mają wysoką powtarzalność wykonania. Co więcej - miałem już w rękach wtryskiwacze, które po pełnej regeneracji i nadaniu kodu IMA miały gorsze korekty, niż wtrysk z tylko wymienioną końcówką, na starym IMA. Idąc jeszcze dalej - po wpisaniu starego IMA z wtryskiwacza (po pełnej regeneracji) - korekty był lepsze, niż na nowym IMA. Czary?
Kolejna rzecz - która wyjaśni powyższe zjawisko - maszyna do nadawania kodu IMA ma przewidzianą przez producenta dokładność pomiaru dawek (jak każde urządzenie pomiarowe)- i jeśli dokładność maszyny jest mniejsza, niż dokładność wykonania końcówki wtrysku - to logika wskazuje na to, że wymiana końcówki bez kodowania da lepszy efekt, niż wymiana końcówki z kodowaniem. To chyba oczywiste, że jeśli końcówka jest wykonana z dokładnością dajmy na to 1%, a maszyna bada dawki z dokładnością 5%, to więcej szkody poczynisz nowym kodowaniem.
I teraz, żeby nie było że te całe IMA to jest jeden wielki bullshit (bo są auta z tzw. autoadaptacją, gdzie nie musisz nic wpisywać, bo sterownik sam się dostroi do nowych parametrów pracy wtrysku) - jeżeli rozbierzesz wtryskiwacz i zregenerujesz go "do spodu", wkładając m.in. nowe tłoczysko - to przy regulacji w 5. lub 6. punktach masz już duże szanse na sporą odchyłkę od fabrycznego IMA.
Do tego dochodzi CELOWE działanie producentów części do naprawy wtryskiwaczy - o ile jakiś czas temu tłoczyska we wtryskach były praktycznie takie same, fabrycznie montowane czy też kupione na wymianę - to teraz Bosch delikatnie wydłużył tłoczysko. Nadal się mieszczą w tolerancji producenta, ale już Ci się dawki rozjeżdżają, w stosunku do fabrycznych z oryginalnego IMA. Co więcej - montując takie tłoczysko MUSISZ przeprowadzić pełną regenerację z 3-cią fazą, bo inaczej wtrysk w ogóle wyleci poza dopuszczalne parametry pracy. Po co to wszystko? Ano po to, żeby się sprzedawały urządzenia do pełnej regeneracji z 3-cią fazą włącznie - a nie są to urządzenia tanie, jeśli ktoś chce mieć pełny automat.
I teraz, żeby zakończyć dyskusję (z mojej strony) o sensowności nadawania IMA - powyżej to była teoria, a praktyka potwierdza, że wtrysk - o ile nie jest totalnie zasyfiony jakimś mazutem - po założeniu nowej końcówki wraca do swoich parametrów fabrycznych. Korekty schodzą praktycznie do zera - co już było na tym forum potwierdzane przez osoby, które tak właśnie zrobiły. Jesli więc ktoś chce dla świętego spokoju zakodować na nowo wtrysk - może to zrobić, tylko po jaką cholerę, skoro będą wzorcowe korekty? Ja w tym sensu nie widzę, jest to sztuka dla sztuki. I znowu mała uwaga na koniec - CAŁY WYWÓD dotyczy wtryskiwaczy Boscha dla grupy Alfa/Fiat/Opel i silników JTDm. Żeby nikt tego przypadkiem nie odnosił np. do wtrysków do fordowskich TDCi, bo tam odchyłki pracy wtryskiwaczy fabrycznie są z 5x wyższe, niż przy wtryskach Boscha... a więc powtarzalność produkcji jest dyskusyjna.