Kolego tego nie wiesz... Przeciez skoro polozna tam masz mate odbijajaca kamienie ktora nie byla ukladana w standardzie znaczy ze ktos cos kolo tego robil. Jesli robil to znaczy ze cos sie raczej dzialo bo jak jest dobrze to malo kto poprawia po fabryce. Kolejna kwestia jest to ze jesli rdzewieja wewnetrzne ranty nadkoli a korozja nie wyjdzie na zewnatrz (czyli tak jak u mnie) da sie temat odmalowac tak ze nikt nie zobaczyze samochod byl robiony (bo lakiernik nie bedzie wychodzil na blotniki podmaluje tylko wewnetrzna strone). Nie mam zamiaru sie klocic bo szkoda mi czasu na internetowe bojki ale naprawde w polsce ludzie uwielbiaja sie oszukiwac. Okazje za pol darmo, niemalowane samochody, niekorodujace. Masakra. Apropo malowania samochodow uzywanych. Znam dwa stosowane patenty na zrobienie powypadkowego samochodu tak zeby ktos z profesjonalnym mierniczkiem nic nie zauwazyl.
1. Jesli wstawiasz nowy element to napierw piaskujesz go pozniej od poczatku kladziesz podklad i farbe w kolorze twojego nadwozia. Dzieki czemu miernik pokaze taka grubosc farby jak po wyjezdzie z fabryki. Takie patenty stosuje sie przy nowszych drozszych autach.
2. Jesli uzywasz szpachli dodajesz do nich opilkow metalu pozniej malujesz odpowiednio i efekt tak jak w punkcie pierwszym.
Juz pomijam fakt ze 10 letnich samochodw niemalowanych zostalo moze 5% na swiecie i naprawde niewiele z nich jezdzi po polskich drogach bo takie auta sa po prostu nie oplacalne w zakupie przez typowego kowalskiego bo musialby przeplacic gruuubo ponad cene allegrowa a przeciez kazdy szuka okoazji bo pozniej jak sprzedac taki samochod zeby na nim nie stracic. Prawda jest taka ze polski rynek samochodowy jest chory, jak zreszta wszystko w polsce. W cywilizowanych krajach czytaj szwajcarii na przyklad placisz tylko za przebieg. Auta konkretnie powypadkowe jada na plac gdzie zaden szwajcar nie kupi takeigo samochodu bo przeciez jest on niebezpieczny. Odkupuja je polacy rumuni i inni kombinatorzy wywoza z kraju (bo samochod nie ma prawa rejestracji) robia i sprzedaja jako igielki z szwajcarii. Samochod przekraczajcy 200 tys na budziku traci na wartosci niesamowicie. Ostatnio znajomy sprzedawal tam audi a6 c6 3.0TDI 2007 rok z przebiegiem 217 tys (oczywiscie ksiazka seriwsowa wszystko naprawiane w aso bo nikt nie kupi ci tam samochodu bez historii) nowe wtryski, nowy dwumas, nowe sprzeglo. Poszla za 10000 fr. 34000zł !!!!! I to mial duze problemy zeby sprzedac bo w komisie chcieli mu dac 8tys fr. Gdyby tylko sprowadzanie samochodow z szwajcarii bylo oplacalne to oczywiscie przyjechalo by do polski, licznik poszedl na 140 tys (samochod wygladal jak nowy), ksiazka zginelaby i na allegro poszedlby w tydzien za 50 tys zl. Ba! sam bym nerke sprzedal zeby miec ten woz za takie pieniadze

)