
Napisał
Tomek_KRK
Staram się pisać bardzo konkretnie. Moje wnioski dot. eksploatacji 3.2 V6 wynikają m.in. z obserwacji paru egzemplarzy w skali parudziesięciu tysięcy kilometrów i tego, jakie przemyślenia mieli ich właściciele po dłuższych przebiegach. Praktycznie w 100% zakup takiego modelu był poniekąd "emocjonalny", bo dla kogoś, kto nigdy nie jeździł podobnym wozem - na pierwszy rzut oka jeździ toto całkiem nieźle. Od razu wykluczam tu przypadki normalnych miłośników Alfy, którzy akceptują V6 z wszystkimi jego znanymi wadami i nie ma dla nich większego znaczenia, czy na auto wydadzą 5 czy 20 tysięcy złotych rocznie na eksploatację. Realnego spalania miejskiego z palca sobie nie wyssałem - to auto NIE MOŻE palić w mieście 16/100, bo producent podaje większe zużycie paliwa w katalogu. Chyba, że ktoś przez "miasto" rozumie przejazd jego obwodnicą... Realne jest 19-20/100. Bardzo realna jest conajmniej 1 akcja typu "demontujemy jednostkę napędową", żeby wyjąć coś z osprzętu, z racji ciasnoty w komorze silnika. Bardzo realne są problemy ze znalezieniem ogarniętego mechanika, który nie przestraszy się "wynalazku" pod maską. Bardzo realne są naprawdę wysokie koszty części zamiennych, bo Holdenowskie V6 to nie jest silnik montowany w 15-tu innych samochodach różnych producentów (jak ma to miejsce z np. 1.9 czy 2.0 JTDm). Zawsze można mieć pecha i coś się stanie z silnikiem - np. urwie się zawór. Nawet w weekendowo eksploatowanych samochodach może się to zdarzyć. Ile jest takich silników używanych wystawionych na sprzedaż? Dwie sztuki... Ceny - 11 i 12 tysięcy złotych. I właśnie okolice 10 tysięcy to są REALNE koszty, które trzeba będzie ponieść na PORZĄDNĄ naprawę tego silnika. Czy w momencie zakupu ktoś o tym myśli? Rzadko. A nie sądzę, żeby taka kwota była odłożona "w skarpecie" na wszelki wypadek. Rzeczywistość lubi płatać figle i nagle się może okazać, że z auta weekendowego trzeba zrobić auto codzienne - i wtedy wydawanie na paliwo ponad 1 PLN/km zaczyna boleć. A model 3.2 V6 jest wybitnie niesprzedawalny. I albo do tego samochodu podchodzi się na zasadzie - mam pieniądze na zakup i utrzymanie i MUSZĘ mieć 3.2 V6 i Q4, choćby się świat miał zawalić, albo przy pierwszej mechanicznej wtopie zacznie się akcja drut. I tylko to na celu miała moja wypowiedź w temacie alfowskiego 3.2 V6, montowanego w Brerach i 159. To były, są i będą jednostki napędowe bardzo wysokiego stopnia ryzyka, ze względu na rzeczywiste koszty eksploatacji, małą podaż tanich części zamiennych, oraz znikomy popyt na takie modele silnikowe na rynku wtórnym. I z całym swoim doświadczeniem w temacie marki Alfa Romeo nie kupiłbym sobie auta z takim silnikiem - bo jak pisałem - dla mnie nie oferuje on nic szczególnego za te pieniądze, które kosztuje jego utrzymanie. Wnioski niech każdy sobie wyciąga sam - ale nie rozumiem nagłej nagonki, bo ktoś powiedział parę cierpkich słów na temat polityki koncernu AR w temacie topowych jednostek napędowych.