Przejechałem od kupna moją 147'ką 3200km. Wiedziałem, że muszę coś wymienić w zawieszeniu (gumy na drążku, albo któryś wahacz) bo strasznie trzeszczało i skrzypiało.
Chłopaki zdiagnozowali mi szybko dolny lewy wahacz (tulejka jeszcze z jakiegoś oryginału się po prostu rozpadła). Postanowiłem się nie bawić w półśrodki i założyli mi TRW. Nie było luzów nigdzie indziej (na górnych również) i jak się okazało poprzedni właściciel zmieniał zawiechę przed sprzedażą (górną i dolną), a ten jeden wahacz po prostu padł poczas mojej kadencji.
Początkowo, po wymianie trzeszczało nieco (1-2 dni) ale domyślam się, że nowy wahacz się po prostu "układał" wraz z gumami. Minął tydzień niemal, 800km trasy zrobione, autko sztywne, cudownie trzyma się drogi - CISZA. Co ciekawe nowym wahaczem jeździłem podczas kiedy Ksawery szalał i pogoda dawała popalićJedynie przez mróz coś nieco zapiszczało na górnych (zaznaczam brak luzu) na większym wyboju poprzecznym.
Wniosek: jak na razie nie mam zamiaru zakładać innych niż TRW.