Witam wszystkich jeszcze raz.
W ostatnią niedzielę pojechałem do Kłobucka z zamiarem kupna wymarzonej 147 FL 2.0 TS z ogłoszeń: (to ta sama Alfa, wystawiona prywatnie i w komisie)
http://otomoto.pl/alfa-romeo-147-sko...C33696221.html
http://olx.pl/oferta/afla-romeo-147-...tml#942341b7ac
Po rozmowie telefonicznej byłem bardzo pozytywnie nastawiony, 150tys przebiegu, książka serwisowa no i 2007 rocznik.
Z samej rozmowy dowiedziałem się, że Alfa po sprowadzeniu była mało jeżdżona, raptem 20tys przez 3 lata (autem jeździł tylko syn), od zakupu nic się nie zepsuło jedynie wymienione zostały w tym roku gumy na stabilizatorze i polakierowano zderzak przód i błotnik. Jednym słowem stan idealny...
Stan zewnętrzny:
zderzak do lakierowania, scudetto do wymiany, trochę później odkryliśmy, że lekko dostała też maska przez co się wybrzuszyła i w jednym miejscu nie schodzi się już idealnie z błotnikami. Ponad to sporo małych wgniotek, rysek, kilka odprysków - te na masce do gołej blachy i już widać rdze.
Właściciel twierdził, że mówił mi o zderzaku, ja jednak kojarzę tylko info o lakierowaniu i to które już wykonał.
Wnętrze wizualnie:
bez zarzutu. Skóry w pięknym stanie. Jedynie jeden z przycisków na kierownicy mocno wytarty i odpada maskownica od głośnika w prawych drzwiach.
Podsumowując, robi wrażenie![]()
I tu kończą się kwestie, które można zrobić niewielkim kosztem.
Pierwszy szok:
nie działa klima, okazuje się iż właściciel po sprowadzeniu 4letniego auta nie myślał o naprawie klimatyzacji...
3 lata jeżdżone bez czynnika - na bank wszystko do wymiany.
Początkowo chciał nas nabrać na 2 dziurki, pod koniec sam przyznał, że nie zrobił bo chcieli za to 2500zł.
No nic... oglądamy dalej, na klime można stargować i naprawić.
Od samego początku nie pasował mi stan wygłuszeń pod maską, byłem pewny że jakiś gryzoń zrobił sobie mieszkanko.
Niestety po chwili oglądania zauważyłem, że wygłuszenie się sypie, lekko pożółkła pokrywa silnika to nie brud, a na plastikowych elementach chłodnicy są widoczne jakby bąbelki.
Wniosek jeden: POŻAR. Nie jestem w stanie sprecyzować co się paliło i z jakim skutkiem, ale widać izolację na wiązkach pod maską jak i w skrzynce bezpieczników...
Wrażenia z jazdy:
Pierwsza dziura i już słychać, że któryś wahacz z prawej strony prosi o wymianę... stukał nawet przy hamowaniu.
Poza tym sama jazda dość OK, zbierał się ładnie i hamował prosto. Zastanawiające, że przy 5 osobach nie byłem w stanie uruchomić ABS przy nagłym hamowaniu, może tarcze i klocki do wymiany?
W tym punkcie byłbym miło zaskoczony, gdyby nie fakt, iż w drodze powrotnej po lekkim dohamowaniu na ekranie mignął błąd ciśnienia oleju... silnika na pewno nie zdusiłem.
PS. Wskazówka benzyny była na "0", a właściciel spokojnie twierdził że to jeszcze 30km przejedzie, więc pewnie często to praktykował.
Po zatrzymaniu i odczekaniu 30min sprawdziliśmy poziom oleju - lekko powyżej minimum... co prawda poprzedniego dnia właściciel wrócił z trasy ok 1000km, ale powinien dbać o olej w tym silniku.
Inne:
wydech końcowy zaraz do wymiany, wszystkie tarcze mają już ranty, opony do śmieci po tym sezonie, zimówek brak, akumulator jeszcze oryginalny, lekko zapocona skrzynia, chyba słychać już łożyska alternatora, najprawdopodobniej termostat do wymiany
Podsumowanie: MIAŁ BYĆ IDEAŁ, wiedziałem że może być trochę naciągane, ale to przerosło moje oczekiwania.
Fakt mały przebieg, lakierowany tylko błotnik i mały fragmencik tylnego lewego nadkola (ok 220, reszta 90-130)
Auto MEGA zaniedbane, eksploatowane najniższym kosztem, na minimum benzyny i prawdopodobnie oleju.
Po sprowadzeniu właściciel nie wymienił nawet całego rozrządu, same paski.
Cenowo trochę zszedł, ale mam wątpliwości czy starczyłoby na zrobienie tych rzeczy.
Dodatkowe niewiadome takie jak pożar i niski poziom oleju dają do myślenia.
Gdybym wiedział, że nie działa klima prawdopodobnie bym się nie wybrał na oględziny, chłopak wiedział co robi zatajając takie info.
Mam nadzieję, że komuś oszczędze nieświadomej podróży po tego "rodzynka"