Cześć,
Jestem kompletnie nowy na forum - pragnę się więc bardzo serdecznie ze wszystkimi przywitać. Założyłem tutaj konto, żeby zasięgnąć waszej porady odnośnie dość paskudnego problemu, który mi się przytrafił. Mianowicie posiadam AR 156 2.0 JTS. Dziś przy którymś zakręcie zaświecił mi się komunikat odnośnie niskiego stanu oleju w silniku. Olej uzupełniłem i dosłownie 2 minuty później huk, trzask, dym i olej na asfalcie. Zatrzymałem samochód i... w kałuży oleju znalazłem fragmenty tłoka i bloku silnika.
Nigdy z tym cholerstwem nie miałem żadnego problemu, prócz tego, że skurczybyk na moje oko nagrzewał się do dość sporych temperatur (wskaźnik temp. oleju w normie), ale maska gorąca jak skurczybyk.
Pytanie co z tym cholerstwem zrobić? Generalnie lubię ten samochód i szkoda mi spisywać go na straty ale w żadnym samochodzie nie zdarzyła mi się jeszcze sytuacja w której z silnika wylatuje mi tłok. Zdaję sobie sprawę, że ten motor jest już nienaprawialny dlatego mam kilka pytań.
1. Czy warto to naprawiać? Tj. czy warto kupić nowy silnik (w ogłoszeniach sporo tego w nawet przyzwoitych cenach). Czy ktoś podejmuje się gdzieś a śląsku wymiany silnika? I jaka może być finalnie cena takiego zabiegu?
2. Jeśli wymiana byłaby opłacalna to czy jest możliwość włożenia tam jakiejś innej jednostki np. V6 albo któregoś diesla? Jak wielkie są różnice w tych motorach i ich osprzęcie?
3. Finalnie jeśli naprawa nie będzie opłacalna, a ktoś akurat ma taki motor i chciałby sobie włożyć go do tego samochodu (ew. potrzebuje go na części) to wrzuciłem na allegro wóz i z zainteresowanymi chętnie podzielę się linkiem.
Ten samochodzik jest w dość fajniej wersji... Ma m.in. podgrzewane fotele z przodu, tempomat, fabryczne radio CD, zestaw głośnomówiący, poduszki powietrzne, kurtyny powietrzne przód i tył, felgi aluminiowe, hak holowniczy, dwustrefowa automatyczna klimatyzacja etc.