Witam. Ostatnio w mojej starszej Belli doszło do przykrego incydentu. Mianowicie sprawa wyglądała tak. Odpaliłem auto i wyjechałem z bramy po czym poszedłem po coś jeszcze do domu, auto w tym czasie ok. 5min. pracowało na wolnych obrotach i wszystko było ok. Ruszyłem, auto pomalutku pyrkało se na 1-dynce. Na to był moment było tylko wielkie za przeproszeniem pierdo...lnięcie. Od tej chwili Alfa chodziła jak stare mercedesy diesle okularyhehe. Podłączyłem kompa: "czujnik położenia wałka rozrządu". Następnego dnia sholowałem Belle do mojego osobistego mechanika (gościu jest bardzo dobry). Diagnoza pasek rozrządu przeskoczył o 3 zęby. Dodam jeszcze że w domu ściągnąłem obudowę paska i był bardzo a to bardzo napięty i z górnej półki oraz zrobione było na nim ok. 20 tys. km. Okazało się że zawory niestety również dostały. Wszystkie ssące były pokrzywione, lecz firma zajmująca się regeneracją głowic wymieniła wszystkie czyli 16. Przyszło do składania wszystko w jedną całość. Po odpaleniu silnika na zimnym czysta poezja, jak nowy, lecz gdy tylko się zagrzał zaczęły się problemy, znów było słychać lekkie stukanie zaworów auto nie miało mocy. Na zimnym wszystko wracało do normy. Pierwsza diagnoza: wariator (nowy koszt ok 900zł). Trochę mnie to przeraziło. Pojechałem więc następnego dnia do mojego mechanika żeby porozmawiać o tej sytuacja w cztery oczy. Okazało się że mój mechanik miał już dwie prawdopodobne przyczyny, pierwszy wariator a drugi filtr oleju!! tak, tak głupi filtr oleju. Okazało się że był tam filtr najgorszy jaki może być na rynku (za 10 zł). P.S. Olej i filtr wymieniałem wtedy w innym warsztacie i już nigdy tam nie wrócę.... Szczerze jakoś mi się nie chce wierzyć żeby to była przyczyna tego, ale bądź co bądź filtra oleju, po wymianie oleju i filtra z górnej półki cenowej wszystkie dolegliwości i objawy ustały tak po prostu.Dodam jeszcze że w dniu awarii oleju było min. Oto cała historia. Pisze żeby się nią podzielić i zapytać dlaczego to się stało?