Siemka,
147 1.9JTD 8v 2003.
Taka sytuacja, parkuję samochód na wstecznym, patrzę w lusterko, masa białego dymu. Wyłączyłem silnik i słyszę jakieś syczenie. Skąd? Nie mam pojęcia. Maski nie otwierałem, znajomy kiedyś poparzył się jak poszła mu chłodnica więc w razie w nie chciałem ryzykować. Po może 10 sekundach syczenie ustało.
Pod maską nic niepokojącego nie zauważyłem.
Poszedłem po kompa i ojca, aby razem namierzyć problem. Po ponownym odpaleniu (po jakiś 10 minutach), minimalny prawie nie widoczny dymek przy przegazowaniu, czyli nic szczególnego biorąc pod uwagę pogodę. Krótka przejażdżka, nic niepokojącego.
Napiszę co wiem:
- płyn chłodniczy jest lekko poniżej minimum, niestety nie kontroluje go, nie wiem czy ubywa
- olej wymieniany rok temu, trzyma poziom
- brak "majonezu" gdziekolwiek
- kolor oleju w "normie", żadnych oczek itp
- płyn chłodniczy w zbiorniku bez oczek oleju, zapach prawie że neutralny (napewno nie czuć ropą)
- spalanie w normie
- moc w normie
- obroty na jałowym są stałe (bardzo rzadko ruszy się o może z 50 obrotów)
- pod kompem brak błędów poza egr (zaslepiony, czyszczony rok temu - jakieś 6-7k km temu)
- temperatura silnika przy "zadymieniu" ok 85C, krótka trasa
- silnik się nie przegrzewa
Dzisiejszą pogodę można określić jako roztopy pełną gębą, powyżej 5C, wszystko się topi, mały deszczyk i mgła. Więc baaaardzo wilgotno.
Ma ktoś jakiś pomysł co by to mogło być? Nie wiem co jeszcze sam mogę sprawdzić...
Sorki za długi post, ale nie chciałem napisać wszystko co wiem![]()
Dodam jeszcze że dymu było naprawdę sporo, obroty jak przy parkowaniu, niskie.
Pozdrawiam
Marek