Witam.
Panowie moja przygoda z kołem pasowym zaczęła się przedwczoraj - wracałem z pracy z metalicznym hałasem. Wczoraj rano postanowiłem zajrzeć co się dzieje. Odpaliłem silnik i szukałem miejsca halasu. Włączyłem klime i hałas się wzmógł i nagle .... zgrzyt, świst i dym. Klima stanęła - przy włączaniu nawieweu koło od kompresora klimy stoi a pasek się ślizgał i dymił. Wyłączyłem nawiew (klime) i pojechałem do pracy z metalicznym rzężeniem.
Pomyślałem, że padło sprzęgło klimy lub sprężarka się zatarła.
Gdy wczoraj wieczorem wracałem z pracy poczułem w kabinie trochę smrodku przytartej gumy z paska i po chwili jechałem już bez wspomagania kierownicy, potem zaświeciła kontrolka mówiąca o braku ładowania, pomyślałem pasek strzelił ... dojechałem pod dom.
Dzisiaj rano pasek znalazłem luzem pod silnikiem, a koło pasowe rozpadło się na dwa metalowe elementy pomiędzy którymi nie zostało nawet grama gumy.
Odkręciłem 4 śruby i dwa elementy koła pasowego zostały mi w ręce.
Nowe koło pasowe zamówione i pasek też.Teraz moje pytanie:
1.Montując nowe koło muszę odkręcić tą dużą srubę w środku (jakby mocowanie do wału) i wyjąć jeszcze jeden element koła pasowego - czy tylko użyć siły (młotka, podważyć) aby odpadł ?
2. Jak sądzicie czy przez zużyte koło pasowe zarżnąłem klime czy, tylko przez zużyte kolo pasowe pasek był słabo napięty i przez to nie dawał rady napędzać sprężarki klimy i się ślizgał po kole sprężarki?
Proszę o informację i pozdrawiam