Na początku września zauważyłem, że turbina pokryta jest olejowy nalotem jak na załączonych zdjęciach. Nie byłem pewien kiedy to nastąpiło, więc poczytałem trochę różne fora i stwierdziłem, że wytrę ją do sucha (na tyle na ile to było możliwe) i zobaczymy co dalej. Przez miesiąc przejechałem ok. 4-5 tys. km, co jakiś czas sprawdzałem stan oleju i czy nie dzieje się nic niepokojącego. Generalnie nie widać jakichś kolejnych objawów.
Czy powinienem się przejmować takimi objawami i szukać kogoś do regenerowania turbo, czy raczej nie jest to nic groźnego i po takim dystansie objawy powinny wystąpić na nowo?
![]()