Mam spory problem z ubytkiem płynu chłodniczego. Zaczęło się w zasadzie w wakacje gdy jadąc zapaliła mi się kontrolka przegrzania silnika. Zatrzymałem samochód i okazało się, że płynu w zbiorniku jest zero ! Uzupełniłem płyn i wszystko było ok. Byłem u mechanika ale stwierdził, że nie widzi nic niepokojącego - "jeździć i kontrolować". Żadnych innych objawów nie było - nie kopciło dymem, korek oleju czysty, nie było widać żadnych wycieków. Kontrolowałem oczywiście poziom ale płyn ciągle ubywał (dolewka około 0,5 L tygodniowo). Czasami jak chciałem zapalić silnik to był problem jakby akumulator słaby. Sprawdzałem wtedy stan płynu a tam prawie brak płynu. Zaczął tak szybko ubywać, że straciłem trochę nad tym kontrolę. Pojechałem więc do kolejnych kilku warsztatów na diagnozę. Jeden stwierdził, że do wymiany jest chłodnica bo jest rozszczelniona i to jest przyczyna "znikania" płynu. ASO tę teorię potwierdziło.
Wymieniłem więc chłodnicę wody, przy okazji wymieniając również wąż chłodnicy zostawiając w warsztacie 1000 zł. Cieszyłem się mimo wszystko, że problem z głowy.. Nic podobnego. Od wymiany minęły jakieś dwa tygodnie. Zaczęło mi teraz dość solidnie kopcić z rury wydechowej przy zimnym silniku. Po przejechaniu około 5-10 km problem znika. No i oczywiście dalej ubywa dużo płynu ze zbiorniczka. Po odkręceniu korka poziom się podnosi o kilka cm. Do tego zauważyłem jeszcze, że płyn chłodniczy w zbiorniku ma dziwny kolor. Taki jakby mleczny.
Macie jakieś pomysły ? Mechanicy coś sknocili czy to ta nieszczęsna uszczelka pod głowicą a może jeszcze coś innego ?