Wczoraj stojąc na światłach poczułem zapach jakby benzyny, nawet skomentowałem, że gość przed nami (stary Nissan, sporo dymił) pewnie ma coś uwalonego i przepala za dużo. Dwa kilometry dalej wjechałem ładnie na parking, wysiadam z auta i widzę piękną strużkę czegoś ciemnego idącą wprost do Alfizny. Hmmm. Maska w górę. Na bagnecie susza, na osłonie pod silnikiem powódź, silnik od strony rozrządu cały upaćkany olejem. Podejrzenie padło na zatkaną odmę i wywalony simmering wału, ale to do obejrzenia przez specjalistę. Na razie wlałem litr oleju z bagażnika i bagnet dalej suchy, więc idę kupić więcej. Ciekawe, co Alfa wymyśliła i co na to panewki; kontrolka oleju się nie zapaliła, więc może nic. Zresztą, panewki w TSie są przecież nie do zajechania![]()
.
Póki co zatem, trzeba się przeprosić z dieslem i znowu go piłować na zimnym.
EDIT: Po wlaniu 2,5 litra oleju na bagnecie wreszcie coś się pokazało. Tja...... Ale po uruchomieniu silnik pracuje normalnie, nie widziałem tez żadnych nowych wytrysków oleju, spod samochodu nie kapało, a przecież skoro tyle oleju wywiało, to wyciek musiał być potężny. Dałem mu popracować ze trzy minuty, zobaczę jutro, czy będą jakieś świeże kałuże.
EDIT2: Zmieniony uszczelniacz wału od strony rozrządu. I popylamy dalej.
Ostatnio edytowane przez Zenonzlasu ; 15-01-2018 o 23:22
Może nie ja tylko sama bella ale może ktoś będzie coś wiedział. Jedno to to, że wyświetlana temperatura zewnętrzna jest zaniżona o jakieś 3 do 4 stopni Celsjusza a jak jest większy mrozik to nie wyłącza się wyświetlacz infocenter. Włącza się dopiero jak się trochę w samochodzie zagrzejei to włącza się w taki sposób jakbym odpalił silnik (wyświetla się logo alfy i wskaźnik poziomu oleju).
to Cie kolego pech dosięgnął...![]()
Zadziwia mnie czasem bezinteresowne chamstwo moich rodaków.
Jakiś niespełniony artysta, w podobno kulturalnym mieście Krakowie, charatnął dziś (dla wiadomości purysty językowego, Zenonazlasu, użycie początkowego "ch" celowe) GT gwoździem/nożem przez całą długość boku, zdrapując lakier do blachy.
Aż mi się zdjęcia nie chce robić.
Aj
Ja mam nadzieję, że nie będę świadkiem czegoś takiego, bo się nie pohamuję pewnie. Złapać za łeb i napieprzać go ryjem ile wlezie o jakiś słup to za mało.
Żona zrobiłaby podobnie, to znaczy wydłubałaby oczy; jak to kobieta i góralka.
Biedne auto i jeszcze biedniejszy mentalnie agresor (ktoś mu w domu musiał krzywdę zrobić).
Przed Świętami mieliśmy włamanie do domu.
Totalna demolka.
W wigilię zostawiłem talerz i krzesło dla złodzieja, ale tym razem nie przyszedł.