Prawdopodobnie to był (Giulia) ostatni nowy samochód jaki kupiłem.

[yaniq]

W transporcie drogowym to działa .
Ale w przypadku transportu morskiego działa to tylko w jedną stronę
Domyślasz się w którą? Gdy tylko pojawią się najmniejsze "powody" do podwyżki stawek, to armatorzy prędziutko je podnoszą. W drugą stronę już prawo popytu i podaży nie wpływa tak szybciutko na spadek cen.
Także wpływ podaży i popytu na cenę owszem - jest. Tylko nie wszędzie rzutuje tak samo na te ceny.
Dodam, że rynek transportu morskiego bardziej przypomina kartel, gdzie panuje zmowa cenowa niż wolny rynek.

Nie znam rynku transportu morskiego, ale znam klientów zlecających transporty i nie znam żadnego, który nie korzystałby z nadpodaży transportu czego odzwierciedleniem są właśnie giełdy transportowe, na których zlecenie dostaje ten, kto zaproponuje niższą stawkę, bo tak działa rynek.

Jeszcze raz Ci napiszę:


Wyobrażasz sobie transporcie drogowym ośmiokrotny wzrost stawek w ciągu miesiąca czy dwóch (nie pamiętam) z powodu wzrostu kosztów o około 30%?
Ja nie.
A w transporcie morskim taka sytuacja nie była dla nikogo wielkim zaskoczeniem.
Wyobrażasz sobie, że dostarczasz towar półtorej miesiąca po deklarowanym terminie i nie płacisz za to ani grosza kary?
W transporcie drogowym to nie do pomyślenia a w morskim - standard.

W jakim okresie miała miejsce 8 krotna podwyżka stawek transportowych w transporcie morskim, bo jakoś w cenach, odzwierciedlenia, taka gigantyczna podwyżka nie miała.

Kary są kwestią zapisów umów, a nie specyfiką danej gałęzi transportu.

Podałeś konkretną wartość. Spadek o 30%. Liczyłem na jakieś merytoryczne źródło a nie "poczytaj sobie".

Podałem Ci w 100% merytoryczne źródła, czego się spodziewasz, że wykupię Ci dostęp do tych giełd?

Dokładnie w tym: "Oczywiście, że procedury trwają i nikt nie twierdził, że jest to ani proste, ani krótkotrwałe, tyle tylko, że nie ma to nic wspólnego z marką samochodu, tylko szeroko rozumianym, wymiarem sprawiedliwości, który po rządach PiSiorów, jest w katastrofalnym stanie."

Moja odpowiedź dotyczyła dokładnie tego, a nie wielkiej światowej choroby, którą to zgrabnie starałeś się wybrnąć.

Byłoby dobrze, gdybyś rozumiał czytany tekst, bowiem ten fragment dotyczył procedur związanych z dochodzeniem swoich praw w sądzie, a więc twierdząc, że jest inaczej, sugerujesz, że pozwy przeciw Stellantis, są traktowane inaczej, niż pozwy przeciwko innym koncernom samochodowym?

Tutaj kolejna "manipulacja", ponieważ znam wielu transportowców, i ciągle jest tendencja wzrostowa, chyba, że mówimy o transporcie na wschód, ale o tym już ktoś wspominał.

Ja się powołuję na największe giełdy transportowe, a Ty na kilku znajomych, w dodatku nie twierdząc, że jest o 30% zapotrzebowania na transport mniej, tylko, że to zapotrzebowanie rośnie, czego ja nigdy nie podważałem, tak rośnie, bo w czasie pandemii ten spadek był o grubo ponad 50% i rynek transportowy się odbudowuje, dzięki zwiększaniu produkcji, ale jak napisałem wcześniej, to jest długotrwały proces.

Zasady współpracy z różnymi koncernami zdecydowanie różnią się od tych w Stellantisie, i to znacznie.
Z żadnym innym koncernem nie ma takich schodów jak tutaj, to jest po prostu dramat.
Zajmując się od ponad 20 lat w 80% obsługą aut włoskich mam lepszą współpracę z BMW i grupą VAG niż Stellantisem.

Dlatego przytoczyłem przykład Volvo, a takich, które można znaleźć w netcie, jest całe mnóstwo.

Poza tym, Ty, jako niezależny serwis, jesteś dla ASO konkurencją, a zatem trudno się dziwić polityce koncernu, który nie ułatwia życia swojej konkurencji.

Sądzę, że wszyscy to wiedzą, ale mimo to, warto przypomnieć, że produkt finalny w postaci samochodu, jest konglomeratem części dziesiątek, jeśli nie setek dostawców, a nie produktów koncernu, a zatem brak części, nie musi być spowodowany działaniami koncernu, tylko współpracą z dostawcami, którzy z kolei mają swoich dostawców i tak, aż do dostawców surowców.

Paradoksem jest fakt, że na forum miłośników i pasjonatów marki Alfa Romeo, dzięki wpisom ludzi, którzy tych samochodów nie posiadają, albo, jak wynika to z ich opinii, posiadają za karę, marka Alfa Romeo, jawi się jako jedna z najgorszych marek na rynku - to należałoby badać - bo to tak, jakby ktoś na forum miłośników i pasjonatów brydża, twierdził, że gra w szachy jest dużo lepsza, a gra w brydża, to głupota, a reszta miłośników i pasjonatów gry w brydża, przechodziłaby nad tym do porządku dziennego

[gucio1960]

Na twój wpis można odpowiedzieć jednym zdaniem , marka ma bardzo niską sprzedaż .
A do tego jak widać nie szanuje swoich klientów, w dobie bardzo zawansowanych systemów które pchane są do samochodów nie radzi sobie z dostawcami podzespół.
Raczej sami nie produkują elektroniki.
Nowa gama modelowa zaprzecza historii marki więc czego oczekujesz od miłośników marki że nie będą narzekać.
Zostały dwa modele które są godne uwagi ale kastrowane z wyposażenia jak one znikną to co zostanie na rynku.

[yaniq]

Przypominam, że te wszystkie osądy dotyczą jednej sytuacji i jednego ASO, a więc nie marka, ale to ASO jest godne krytyki, a Wy dochodzicie do wniosku, że na podstawie tego jednego zdarzenia, cała marka jest "be", dlatego podałem przykład z serwisem Volvo, ale na niego się jakoś nie oburzacie, za to potraktowaliście jedno zdarzenie jako reprezentatywne dla, już nawet nie ASO, ale całej marki, byłej i obecnej.

[ochkarol]

Nie znam rynku transportu morskiego, ale znam klientów zlecających transporty i nie znam żadnego, który nie korzystałby z nadpodaży transportu czego odzwierciedleniem są właśnie giełdy transportowe, na których zlecenie dostaje ten, kto zaproponuje niższą stawkę, bo tak działa rynek.

Jak sam zauważasz - nie znasz rynku morskiego a wydaje Ci się, że wiesz jak działa ten rynek. Masz rację - wydaje Ci się. Szkoda tego wątku na tłumaczenie Ci jak duże są różnice pomiędzy rynkiem transportów morskich a normalnymi rynkami handlowymi.
Chcesz wierzyć lub nie - powtórzę. Dawno już nie ma zakłóceń w transporcie morskim, które mogłyby powodować zakłócenia w łańcuchach dostaw.

W jakim okresie miała miejsce 8 krotna podwyżka stawek transportowych w transporcie morskim, bo jakoś w cenach, odzwierciedlenia, taka gigantyczna podwyżka nie miała.

https://gocargo.pl/poradnik/ceny-tra...ntener-z-chin/

Trzeba Ci wiedzieć, że koszt transportu jest tylko składową kosztu zakupu towaru. Im droższy towar jest transportowany - tym mniejszy jego udział w koszcie zakupu.
Przykładowo - jeśli przywozisz kontener nasion pomidorów (28 ton), za które trzeba zapłacić kilkaset tysięcy dolarów to dodatkowe kilka tysięcy za transport morski nie jest żadnym problemem.
Jeśli natomiast przywozisz towar, którego wartość waha się pomiędzy 5 a 7 tys USD to taki fakt, czy transport kosztuje 800 USD (grudzień 2023) czy 3200 USD (luty 2024) robi różnicę.
Nie mogliśmy sobie pozwolić na podwyżki cen, bo nasi duzi odbiorcy mają takie problemy dostawców w pompie. Na nasze miejsce jest kolejka chętnych.

Poza tym. Naprawdę duzi klienci armatorów oceanicznych (zamawiają np. około 1000 kontenerów miesięcznie) mają stałe kontrakty, których armatorzy raczej przestrzegają. Stały kontrakt charakteryzuje się tym, że ustala się taką cenę, że w okresach niskich cen płaci się stawki powyżej cen "rynkowych" a w okresach "drogich" stawki są lepsze od bieżących.

Kary są kwestią zapisów umów, a nie specyfiką danej gałęzi transportu.

Prawo morskie "trochę", się różni od lądowego.
Zacytuję za stroną https://www.logistyka.net.pl/forum-d...ansport-morski

Zwykle warunki konosamentu wyłączają odpowiedzialność za jakiekolwiek opóźnienie.

Nie wiem, jak dużym trzeba być klientem armatora, żeby mieć inne niż zwykłe warunki konosamentowe. Tyle wiem, że lekko ponad tysiąc kontenerów rocznie to za mało.

[yaniq]

Prawo morskie "trochę", się różni od lądowego.
Zacytuję za stroną https://www.logistyka.net.pl/forum-d...ansport-morski

Czy Ty przeczytałeś to, co mi wrzuciłeś, bo tam właśnie są zapisy dotyczące roszczeń w transporcie morskim za nieterminowe dostawy.

Czy z faktu, że fracht jakiegoś jednego konkretnego ładunku, nie znając żadnych dodatkowych uwarunkowań, jak np. kary za niezrealizowanie wielosetmilionowego kontraktu, wywiodłeś regułę o 8 krotnym wzroście frachtów? - jak klientowi "pali się grunt pod nogami", to zapłaci każdą cene, nawet do tego dokładając, miałem z takimi sytuacjami wielokrotnie do czynienia - jeśli godzina postoju linii produkcyjnej kosztuje dziesięć tysięcy (daję przykład z transportu drogowego), a klient ma dostawę "just in time", to zapłaci każdą cenę za fracht, czy to miałoby znaczyć, że ceny frachtów wzrosły?

Miałem takie sytuacje, w których 33 paletowy zestaw jechał z 1 paletą, a zatem, dla dostawcy, fracht wzrósł 33 krotnie.

[ochkarol]

Czy Ty przeczytałeś to, co mi wrzuciłeś, bo tam właśnie są zapisy dotyczące roszczeń w transporcie morskim za nieterminowe dostawy.

Najważniejszy zapis na tej stronie, to "Zwykle warunki konosamentu wyłączają odpowiedzialność za jakiekolwiek opóźnienie."
To przeczytałeś?
Możesz sobie próbować dochodzić swoich roszczeń do usr... śmierci przy zapisie w konosamencie wyłączającym odpowiedzialność za opóźnienia.

Dałem Ci do zrozumienia również, że nawet zamawiając ponad tysiąc kontenerów rocznie masz dwa wyjścia:
* skorzystać z transportu morskiego akceptując wszystkie warunki konosamentu (również ten, który mówi o braku odpowiedzialności armatora za opóźnienia);
* nie korzystać z transportu morskiego w ogóle (najtańszej metody transportu na duże odległości).

Czy z faktu, że fracht jakiegoś jednego konkretnego ładunku, nie znając żadnych dodatkowych uwarunkowań, jak np. kary za niezrealizowanie wielosetmilionowego kontraktu, wywiodłeś regułę o 8 krotnym wzroście frachtów?

Podałem Ci link, w którym napisano wyraźnie, że fracht zdrożał z 2000 USD za TEU do nawet 17 000 USD. Tutaj mowa o średnich stawkach ogólnodostępnych, nieregulowanych żadnymi kontraktami.
Policz sobie ile to oznacza wzrostu.

Podałem Ci również jaki był wzrost ceny pomiędzy grudniem 2023 a lutym 2014 (z 800 USD na 3200 USD). Tutaj stawki jakie płaciła moja firma w danym okresie za kontener 20DV.
Dodam, że mowa o transporcie całokontenerowym a nie drobnicowym.
Policz sobie jaki to jest wzrost.

Naprawdę nie dyskutujmy już o transporcie morskim - bo widzę, że ciężko Ci przyznać, że faktycznie wydawało Ci się jak działa ten rynek.
Szkoda tego wątku na taki OT.

[yaniq]

Znasz znaczenie słowa "zwykle", które jest w tym tekście wyłącznie ocenne, bo powyżej masz zapisy prawne, a to one obowiązują, a nie ocena autora tekstu - jak są ustanowione przepisy, to masz podstawę do dochodzenia roszczeń, a czy będą one skuteczne, to całkowicie inna kwestia, bowiem kluczowym w tego typu zapisach jest określenie winy pozwanego.

[ochkarol]

@Yaniq - teraz to już czepiasz się słówek, próbując jakoś wybrnąć.
Słowo "zwykle" sobie przetłumacz, jako "poza nielicznymi wyjątkami". Lepiej?
Nie masz prawa dochodzić roszczeń z powodu opóźnienia, jeśli zaakceptowłeś warunki konosamentu, które wyłączają odpowiedzialność armatora za opóźnienia.

Napisałem Ci, że nawet wydając kilka milionów dolarów rocznie (2000 kontenerów po 2000 USD średnio) nie masz wyjścia - albo akceptujesz warunki konosamentu (które wyłączają odpowiedzialność armatora za opóźnienia) albo nie będziesz korzystał z transportu morskiego. Nikt z Tobą nie będzie przy tym wolumenie chciał negocjować czegokolwiek.
Cenę możesz ponegocjować w bardzo ograniczonym zakresie i tyle. Warunki konosamentowe są stałe i niezmienne.

Przykład jak bardzo różni się transport lądowy od morskiego.
Sytuacja:
1. Pojazd transportuje towar wielu klientów (klasyczna drobnica drogowa).
2. Statek transportuje towar wielu klientów (standard - tysiące kontenerów, wielu klientów).

1. Kierowca - aby uniknąć zderzenia z pojazdem osobowym (winny jest pojazd osobowy) - uszkadza część ładunku.
2. Kapitan statku nakazuje wyrzucić do oceanu część ładunku (np. 1/3 kontenerów) aby ratować pozostały ładunek i życie załogi.

1. Przy transporcie lądowym spedytor zwraca koszt uszkodzonego towaru (może i inne straty) właścicielom towaru.
Oczywiście spedytor może się od poniesienia tych kosztów ubezpieczyć. Ale to nie zmienia faktu, że roszczenia kierowane są do spedytora.
Nieuszkodzony towar spedytor dowozi na miejsce i właściciele nieuszkodzonego towaru nie ponoszą żadnych bezpośrednich kosztów zdarzenia.

2. W przypadku transportu morskiego koszt wyrzuconego towaru do morza pokrywają właściciele ocalałego ładunku do spółki z armatorem.
Właściciele utraconego towaru odzyskują jego równowartość. Natomiast Ci, których towar ocalał muszą ponieść dodatkowe koszty z tego powodu, że ich towar nie został wyrzucony do oceanu. To się nazywa "awaria wspólna" uregulowana prawnie.

[yaniq]

Nie, nie, słowo "zwykle" dotyczy nie rozstrzygnięć, tylko korzystania ze swojego prawa, reszta wpisu, nie dotyczy tematu dyskusji, tylko jego rozmyciu, bowiem twierdziłeś, że brak takich możliwości wynika z prawa, a prawo jest w tej kwestii jednoznaczne, a precyzuje wyłącznie termin przedawnienia roszczeń, a zatem dyskutujemy o zagadnieniach prawnych.

Kwestie utraty towaru, to kwestie jego ubezpieczenia, a więc nie mnóż wątków.

[ochkarol]

No trudno.
Może kiedyś będziesz zajmował się transportem morskim to zrozumiesz, jak bardzo się mylisz.
Z mojej strony EOT.