W dyskusjach pt. jakie auto zakupić, często przewija się wątek spadku wartości aut. Nie kupię alfy albo lancii bo spadek wartości i ble ble ble.
Takie rozumowanie budzi wątpliwości. Ciekawe co Szanowni Alfaholicy o tym sądzą. Patrząc na srednie ceny kupna i sprzedaży okreslonych roczników i modeli, można snuć pewne rozważania, ale pojawiają się czynniki zakłócające. Oto one (zakładamy, ze kupujemy dane auto na trzy lata i potem zamierzamy odsprzedać):
1. Nie wiemy, jakiego typu awarie wystąpią przez te trzy lata, a więc nie wiemy, jakie będą koszty "dodatkowe", ponad zwyklą eksploatacje auta. Możemy zapłacić więcej w trakcie eksploatacji, co nam zrównoważy stratę przy odsprzedaży auta po trzech latach, (niż gdybyśmy kupili auto o większym spadku wartości teoretycznym)
2. Nie wiemy, komu będzie sprzedawali auto. Jesli to auto "niszowe" szukać będziemy wsród fanów. Jesli auto kupi fan, a będzie ono dobrze utrzymane, nie ma mowy o większym spadku wartości, niż gdybyśmy kupili auto popularne, które łątwiej sprzedamy ale za jednoznacznie uśrednioną cenę.
3. Zawsze może wystąpić element fuksa i okazji: możemy trafić na kogoś, kto po prostu chce kupić dane auto i nie będzie ostro targował, zatem spadek wartości nie musi być większy.
4. Kwestia, niemierzalna, przyjemności z posiadania auta. Osoba, która kalkuluje wyłącznie wartość auta w momencie odsprzedaży, pozbawia się całkowicie radości z posiadania czegoś nietuznikowego, wyróżniającego, czegoś co daje nam pewną wartość dodaną w stosunku do "szarego tłumu". Należy się zastanowić, czy nie warto poświęcić tych paru tysięcy po paru latach, ale mieć autentyczną frajdę z auta i stęsknione spojrzenia sąsiadów![]()
Ciekawe co Wy powiecie? Ostatnio kolega zrezygnował z posiadania saaba 9-3 na rzecz kupna VW passata (oba podobne rocznikowo, trzylatki o podobnym przebiegu), własnie z powodu "większej utraty wartości za trzy lata". Jeździłem obydwoma autami: przyjemność jazdy saabem była zdecydowanie większa. Dla niego też, ale jednak zwycieżył pragmatyzm.