Powiem szczerze, że jak zobaczyłem ostatnio auta kolegi i sąsiada po wyjeździe od lakiernika (z prawdziwego zdarzenia... NIBY... bo warsztat, komora, te sprawy...), to pożal się Boże...
Ja chyba bym nie zapłacił za TO COŚ, co oni z tymi autami zrobili...
Nie spróbuje, to się nigdy nie nauczy... Jak spróbuje raz, drugi, trzeci, to w końcu dojdzie, co i jak... Lakiernik też kiedyś zaczynał (choć przyznam, że ja bym się nie odważył jeszcze malować całego auta, choć pistolet już kilka razy w ręku miałem... Ćwiczenia zacząłbym na jednym elemencie

)
Pozdrowionka
