Witam, parę dni temu zaczęły mi szaleć kierunki, tj, po włączeniu prawego kierunku kontrolka zaczęła mrugać normalnie tak ze trzy razy a potem kontrolka przyspieszała tak jakby któraś żarówka była spalona, przy czym kierunek świecił normalnie i żarówki są wszystkie oki. Dziś po dłuższym postoju zauważyłem, że kierunki się włączają ale kontrolki nie świecą. po kilku minutach kontrolki zaczęły się jarzyć ale nie świeciły normalnym światłem. Następnie autko zostawiłem na dwie godzinki na parkingu. Otwieram samochód i czuje specyficzny swąd spalonej instalacji, okazało się, że kierunkowskazów nie mam wcale, awaryjnych również. Sprawdziłem bezpieczniki i od kierunków był spalony, założyłem nowy, kierunki się pojawiły ale na zegarach zaświeciły się obie kontrolki kierunków światłem ciągłym i nie zgasły, nawet po rozłączeniu aku i ponownym podłączeniu te kontrolki świeciły na stałe. Musiałem wyciągnąć ten bezpiecznik i bez kierunków wróciłem do domku. Wyciągnąłem przerywacz świateł kierunkowskazów i awaryjnych ale wg mnie jest w nim wszystko oki, wygląda jak nowy, żadnych przebarwień i brak zapachu spalenizny.
Czy ktoś przerabiał ww problem, może mieć jakieś cenne wskazówki za co się zabrać? Gdzie ewentualnie szukać zwarcia, bo podejrzewam, że takie na pewno powstało?