AR 159 3.2 JTS Q4 260KM 2005r.

[szerszeń]

Przy kluczyku jest breloczek z nazwą salonu i czytelnym adresem WWW więc zawsze można spytać czemu się takiego rodzynka pozbyli za psie pieniądze...

Doskonały pomysł.
Już szybka analiza oferty 159 tego salonu daje do myślenia - 159 1.9 z 2006 roku 170 tys. km - prawie 9 dych!
Druga 159 2.4 z 2007 roku 125 tys. km - przeszło 130 tys. zł!
Pytanie pierwsze - jak auto z ogłoszenia wyglądało tam, skoro tu kosztuje 4 dychy?
Pytanie drugie - jak przy takich cenach może opłacać się sprowadzanie aut z DK?

[Greciu]

Jeżeli osoba zainteresowana tym egzemplarzem załatwi nr VIN to sprawdzę wszystko co jest na temat tej AR.

Zauważyłem datę produkcji opony 30 tydzień 2010 trochę to dziwne jak na przebieg 48000km ??

[szerszeń]

Jeżeli osoba zainteresowana tym egzemplarzem załatwi nr VIN to sprawdzę wszystko co jest na temat tej AR.

Zauważyłem datę produkcji opony 30 tydzień 2010 trochę to dziwne jak na przebieg 48000km ??

To by było naprawdę ciekawe.

[KID]

Próbuję go uzyskać od wystawiającego.. moment..

[Jony88]

Próbuję go uzyskać od wystawiającego.. moment..

Czekamy z niecierpliwością.

[Greciu]

Próbuję go uzyskać od wystawiającego.. moment..

Dawaj, dawaj a sprawdzimy gościa.

[KID]

Jestem... i cytuję sprzedawcę:

ZAR93900007021742, auto ma po jednej stronie (przedni błotnik i drzwi - tylko nie pamięta teraz które, bo wiele aut mierzy) podwójny lakier, do 270, ale bez szpachli.. na to lakierowanie nie ma żadnej dokumentacji.. historia o salonie została powtórzona.. wersja topowa, wyprodukowana w 2005 r. do prezentacji w salonie Alfy, w którym znalazła się rok poźniej.. bo wiadomo, że 159 sprzedawane było od 2006 roku... samochód kupiony przez sprzedajacego od "jednostki instytucjonalnej" jak sie wyraził.. sprowadza dużo samochodów.. opowiedział mi w szczegółach procedurę rejestracyjna z wszystkimi urzędami i opłatami - w tym jest człowiek doświadczony na pewno.. no i zachwalał auto, szczególnie "redukcję i odejście na mieście".. a także stan ogólny samochodu: "wsiada Pan, jak do nowego, praktycznie żadnego zużycia, lakier i wnętrz idealne".. cena do delikatnej negocjacji.. blisko 40 kPLN możnaby zejść.. ale nie poniżej..

to tyle od sprzedawcy... koledzy specjaliści od VINu - do dzieła :-)

[Falarek]

MVS found for VIN ZAR93900007021742

X3 - ALFA 159 (2005-2008)
140.429.0.0 - BN 4X4 3.2 V6 265CV 191KW C.M. HIGH
Engine: 0000973 Vehicle: 07019322 Prod. date: 19/4/2006
WERSJA SPECJALNA BN HIGH 4X4 (LV9) SILNIK 3.2 BZ V6 (M61) WERSJA BN HIGH (V5)

[szerszeń]

J "jednostki instytucjonalnej" jak sie wyraził...

Od ubezpieczyciela po szkodzie? Ale to tylko spekulacje.
Bo jak z salonu, to chyba powinny być przynajmniej dwa klucze i karty kodowe.
No i po VIN będzie historia serwisowa.

Drugie, co mi przychodzi do głowy to awaria Q4, na pewno nieopłacalna w naprawie w DK.
Ale to chyba szybkie do wykrycia na jakimś miękkim podłożu.

Trzymam kciuki, żeby to jednak była igiełka.
Bym się przejechał :-)

[korzen]

http://moto.onet.pl/1650285,2,artykul.html?node=18531
Fragment całości:

Rajd „demówką“

"Jeżeli środki finansowe nie pozwalały klientowi na zakup całkiem nowego samochodu, proponowałem auto demonstracyjne. Samochody do jazd próbnych sprzedawano po pół roku eksploatacji lub po przekroczeniu przebiegu ośmiu tysięcy kilometrów. Cena w porównaniu do nowego egzemplarza była niższa o 10-15 procent. Klientowi tłumaczyło się, że jest to auto jak nowe, z minimalnym przebiegiem, a przecież każdy pracownik dba o tego typu mienie jak o swoje. Potem zapraszałem klienta na jazdę próbną, podczas której cały czas dawałem wskazówki, żeby nie jeździć szybko po dziurach, łagodnie zmieniać biegi i delikatnie przyspieszać dopóki silnik się nie nagrzeje. Wtedy klient faktyczne czuł jak bardzo zadbane jest to auto.

To piękna opowieść, a teraz coś na temat faktycznego użytkowania tego typu samochodów. Na początku mojej pracy sam dbałem o pojazdy i prowadząc osobiście, starałem się jeździć jak najbardziej optymalnie, zaś kiedy prowadzili klienci, również zwracałem im uwagę jeśli nieodpowiednio użytkowali auto. Jednak kiedy mój pracodawca zaczął mnie "wyzyskiwać", w ramach cichego protestu urządzałem sobie bardzo dynamiczne jazdy „demówkami“. Gaz wciśnięty do końca, sprawdzanie jakie maksymalne obroty silnik jest w stanie osiągnąć, szybka jazda po dziurach, to stanowiło codzienność. Nie martwiłem się o stan turbosprężarki, kiedy na dużym mrozie tuż po uruchomieniu silnika, ruszałem i korzystałem ze stu procent możliwości silnika."

Nie wiem, ile z tego jest prawdy, ale po przeczytaniu jestem dość sceptycznie nastawiony do aut demonstracyjnych.