Jestem nowym użytkownikiem forum więc na wstępie serdecznie witam!!Chciałbym opisać problem który spotkał moją Alfę i poprosić o pomoc w ustaleniu przyczyn.Alfa trafiła w moje ręce 6 miesięcy temu. Od nowości (1999r), do czasu zerwania się paska rozrządu (2011r ), samochód używany był przez moją siostrę - serwisowany regularnie i nie zarzynany. W momencie awarii paska na liczniku widniało 100 000km. Nie podjęła się naprawy i przekazała Alfę - wraz z dolegliwością - mnie. Akurat rozglądałem się za czymś , więc postanowiłem za przewidziany budżet porządnie wyremontować darowaną Alfę. Wymieniłem wszystko wobec czego były jakiekolwiek wątpliwości - kompletny remont głowicy (16 nowych zaworów, gniazd, popychaczy, prowadnic) + sprawdzenie dołu silnika, wariator, paski, wahacze, tarcze, klocki płyny. Jednym słowem - wszystko ( 7000zł).
Auto chodziło jak nowe do zeszłego tygodnia, kiedy to bez żadnych objawów i oznak, bez konkretnej przyczyny, po prostu się....popsuło.Dodam że jego przebieg w chwili awarii to 138 000 km, czyli 38000 km od grubego remontu z dwoma wymianami oleju po drodze.
Wracałem z Francji do Polski. Przed wyjazdem skontrolowałem płyny - wszystko TipTop. Po ok. 400 km jazdy z prędkością 120-140 km/h, przy próbie przyspieszenia, poczułem że dziwnie osłabł. Na najbliższej stacji stanąłem na szybką kontrolę. Okazało się że coś zaczęło metalicznie stukać. Złapałem bagnet a tam - pusto. Zacząłem szukać wycieku, niczego nie znalazłem. Kupiłem olej, uzupełniłem ( 3 litry ) odpaliłem - stuka dalej, bez wątpienia panewki, do tego wali z rury na niebiesko i nierówno chodzi. Wkurzony na cały świat, 800 km od domu i maksymalnie zdesperowany postanowiłem że kolejny remont nie wchodzi w rachubę i po prostu dorżnę to auto a w razie potrzeby niemieckie ADAC zajmie się holowaniem i złomowaniem. Wsiadłem i pojechałem dalej. Co 50km stawałem, dolewałem ok 0,5 litra oleju i jechałem dalej. W ten oto sposób dojechałem do domu. W międzyczasie zauważyłem że w trakcie jazdy pojawił się wyciek z okolic uszczelki pod głowicą i zmoczyło mi olejem cały dół silnika. To jednak już
kolejne następstwo tej dziwnej awarii a nie jej przyczyna.
Jestem już w domu, emocje ostygły, stukot panewek nie powiększył się od momentu kiedy go zauważyłem, spala ok 1litra oleju na 100km co baardzo mocno widać w lusterkach, na niskich obrotach cały się trzęsie - remont silnika bez żadnych wątpliwości. Zastanawiam się przede wszystkim co mogło doprowadzić do tego że silnik się zatarł. Co zjadło ten olej, dlaczego nie zapaliła mi się kontrolka ciśnienia, w końcu dlaczego w trakcie jazdy padła do tego jeszcze uszczelka pod głowicą?
Już postanowiłem że remontu nie będzie i dorżnę ten silnik. Kiedy to już nastąpi kupię nowy, przeszczepię co lepsze elementy i dam mojej belli jeszcze jedną szansę. Nurtuje mnie jedno - co to było. Czy ktoś z was ma może jakieś sugestie odnośnie przyczyn tej awarii? Może ktoś spotkał się z podobnym przypadkiem?