Cześć Alfaholicy!
Kupiłem swoją Alfe 166 2.4 jtd po lifcie całkiem niedawno, po czym nastąpił wielki wybuch miłości i...trwa trwa do terazJak to w zdrowym związku bywa czasami trzeba jednak zagryźc zęby i coś z siebie dac. Tak też to było z moją Alfą, nie działała w niej klimatyzacja, dlatego postanowiłem zwrócic się do serwisu, a jego nazwę zgodnie z obietnicą, którą złożyłem obsługującemu mnie Panu, zdradzę na końcu. Przyjechałem i postanowiłem nie tylko nabic klimatyzacje, ale wykupic pełen, kompleksowy serwis klimatyzacji, czyli badanie szczelności, odgrzybianie, napełnianie itd... czekałem na auto przeszło półtora godziny, zapłaciłem za ten magiczny serwis prawie 300 złotych - co już jest dosc sporą kwotą, ale co nagle to po diable...Panowie z "bananem" na ustach wyszli do mnie, stwierdzając 99% szczelności, jak to sami nazwali, wzorowej szczelności, załadowali 500 gr. środka i stwierdzili, że teraz nic tylko cieszyc się klimą...oczywiście zapłaciłem i pojechałem....i tutaj zaczyna się prawdziwa historia...Przejechałem całe 200 km i nagle...cisza...klimatyzacja przestała chłodzic, działac... Niestety, pracuje i studiuje w Krakowie, a serwis jest w Bielsku-Białej i dlatego, dopiero po dwóch tygodniach mogłem pojechac do serwisu, będąc przekonanym, że zajmie się mną na miejscu i to na gwarancji - zgodnie z zapowiedziami wspaniałego serwisu zaraz po napełnieniu klimatyzacji. Podjechałem do serwisu, przedstawiłem sytuacje i zostałem umówiony na za tydzień na naprawę GWARANCYJNĄ. Oczekując szczęśliwego zakończenia wróciłem w kolejnym tygodniu...i tutaj przyjął mnie Pan...delikatnie mówiąc "przesympatyczny", zajęło mu 15 sekund żeby mnie wkur...., na samym początku, nie wierzył, że w ogóle kiedykolwiek obsługiwał mój samochód, następnie, po 10 minutach sprawdzania faktury, stwierdził, że mam czekac...po 40 minutach przyszedł do mnie, że mogę wjechac...nie ukrywam, że byłem już dosc mocno wkur***y, bo umówili mnie na konkretną godzine, a przyjęli prawie godzine później. "Przesympatyczny" Pan pretensjonalnym tonem stwierdził, że on już wie, że tego nie zrobą na gwarancji....<regulamin o przekleństwach nie pozawala mi na opis moich emocji>, spytałem się go dlaczego, skoro tak się umówiliśmy? Stwierdził, że pewnie uderzyłem w kamień i przewód się zepsuł. Ok, zaproponowałem mu, czy zanim zacznie snuc kolejne filozofie, mógłby najpierw zdiagnozowac co się stało...albo co spieprzyli, nie pamiętam już co powiedziałem. Podnieśli samochód, popatrzyli i...zawołali mnie...stwierdzili, że jest rozszczelniony kompresor, zawór, generalnie pół układu... I wtedy zaczęła się awantura, dla mnie sprawa była oczywista, zapłaciłem za pełną diagnozę, a tutaj jest pół układu rozszczelnionego. Najpierw wielmożny Pan zaczął miec do mnie pretensje, ze minęło 3-4 tygodnie od usługi, oczywiście przypomniałem mu, że oni nie chcieli mnie przyjac wcześniej, a jeszcze wcześniej byłem w rozjazdach.A w ogóle to wszystko się spieprzyło w pare godzin po naprawie!!! Następnie, usłyszałem, że problemem jest brak kartki czy układ był szczelny, na to zapytałem się czy ma swoich mechaników za idiotów, którzy napełnili by klimatyzacje gdyby była nieszczelna?! Jeżeli tak zrobił to w takim razie mogę mu nakopac do d...osobiście, za zajebiście wykonaną usługę. Potem zaczęli się jąkac, że maszyna do sprawdzania szczelnosci jest dużo słabsza niż klimatyzacja. A w ogóle to w starych autach- powiedział dziad sakramencki (w starych autach k....!! 2004 rok, spytałem się gościa z którego roku ma auto bo już naprawdę, nie wiedziałem, czy rozmawiam z człowiekiem czy z belką drewna - miał z 2000...jakby to kogoś obchodziło). Nie było niestety szefa, a w między czasie żeby było śmieszniej podeszła do mnie jakaś kobieta, również dosc solidnie wkurwi....na i powiedziała mi na ucho, że nic nie wywalczę, że tutaj są sami złodzieje. "Spece" stwierdzili, że oni wszystko dobrze zrobili, że napewno to nie ich wina i oni nic nie zrobią na gwarancji, czyli krótko mówiąc mam jeździc do was co tydzien i napełniac klime, potem naprawiac układ i tak do skutku? Tak zajebiście badacie szczelnosc? Pan stwierdził, że wielu tak robi -pogratulowałem mu w takim razie klienteli, a konkretnie każdego klienta z którego udaje im się zrobic debila. Niestety dałem się zbyc, rozmowa zmierzała donikąd, a ja nie miałem czasu czekac na szefa.
Podsumowując- obsługa skandaliczna, nawet jeżeli nie byłaby to ich wina to sposób rozmowy ze mną od samego początku był tragiczny, nigdy bym tak nie potraktował klienta, szczególnie takiego, który już zostawił u mnie pieniądze bo od razu bym mógł się z nim pożegnac.
Do Was drodzy forumowicze mam pytanie co o tym sądzicie, czy mogę cos z tym zrobic, a właściwie czy wypada coś z tym zrobic? W końcu nie mogę pozwolic aby ktoś zadzierał z moją Bellą....
A na deser, chciałem wszystkim "polecic" szpeców ze stacji kontroli pojazdów Auto Complex Service z Bielska Białej z ul. Stawowej 13, pogratulowac i krzyzyk na drogę.
Pozdrawiam,
Jacek