To jest dokładnie to samo co w u kolegi w giulii qv. Też błąd spalania stukowego, którego serwis nie potrafił naprawić. Podjęto rozpaczliwą próbę naprawy poprzez wymianę silnika na co kolega się nie zgodził i słusznie. Jedno jest pewne. Serwis nie ma zielonego pojęcia co jest przyczyną usterki i próbuje na oślep wymieniać co popadnie.
Taka byla podana oficjalna przyczyna. Jak bylo naprawdę - Sergio raczy wiedzieć...
Generalnie ja już na prawdę nie wiem co mam z tym tematem robić - ani o tym temacie myśleć.
Auto najprawdopodobniej jutro znowu trafi na serwis.
Tym razem dealer nie ma już dla mnie auta zastępczego z swojej floty.
Więc posiłkować się będę autem z wypożyczalni na czas naprawy/diagnostyki. Jest to ponoć bezpłatne - nie licząc 1000 zł kaucji.
Co mogę dodać ... plan działań kształtuje się następująco:
"Według mojej opinii jest zależność pomiędzy rezonansem a zliczaniem detonacji dodatkowo ma na to wpływ temperatura zewnętrzna.
Rezonansu w żadnym przypadku nie byliśmy w stanie usłyszeć ani wywołać i wykonanie wspominanych wcześniej prób drogowych przekraczających 500 km nie wywołało zarazem zapisów spalania detonacyjnego w krótkim okresie czasu. Taki parametr jest zliczany w centralce sterującej silnika.
Odebrał Pan pojazd w sobotę w ostatnich dniach temp. zewnętrzna spadła poniżej zera, usłyszał Pan rezonans. Czujnik spalań jest specyficznym elektronicznym stetoskopem i mam powody domniemywać, iż czujnik też „słyszy” ten rezonans. Nie było to do znalezienia bo nie występowało podczas pobytu pojazdu w ostatnim czasie w ASO.
Podczas wizyty , należałoby wyeliminować rezonans, znaleźć miejsce i przyczynę jego powstawania.
Poprzednie wizyty /analizując temperaturę zewnętrzną/ mogą wskazywać na brak występowania rezonansu oraz nie zapalanie kontrolki silnika.
Czujnik „słysząc” nieodpowiednie dźwięki też od razu nie zasygnalizuje tego do centralki silnika.
Potwierdzi Pan, że miał Pan odemnie wiedzę, iż hałasu nie słyszymy / Pani Iza też nie słyszała tego hałasu/ zarazem też nie byliśmy w jakikolwiek sposób wywołać błędu rejestrowanego / nadmieniam, iż nie jako „obecny” tylko jaki „zapisany” czyli chwilowy nie występujący w danym momencie/.
Reasumując musi trafić do ASO celem weryfikacji. Potwierdzić też należy, występowanie tego samego błędu, potwierdzić należy występowanie rezonansu. Zgłoszenie oraz wyniki przesłane będą do służb technicznych, i działając ściśle i w porozumieniu ASO będzie eliminować."
Jeśli chodzi o dealera to mówimy o firmie:
PUH Auto-Mobil Sp. z o.o.
84-200 Wejherowo, ul. Gdańska 17
Oddział Gdynia, ul. Wielkopolska 241
house4live, nie zazdroszczę
czytając przytoczoną przez Ciebie odpowiedź można się załamać. Jeśli tak samo naprawiają błąd, jak piszą odpowiedzi (chyba, że to google translator), to nie ma chyba innego rozwiązania, jak walka o wymianę auta na nowe. Skoro nie potrafią naprawić, to niech wymienią. Wysłałeś list do Włochów? Był jakiś efekt?
Oczywiście, że wysłałem. Ale Włosi jak to Włosi - mają na wszystko czas.
To co zacytowałem powyżej to odpowiedź kierownika serwisu z Gdyni - żaden Google Translate.
A Assistance jest jeszcze lepszy. Mieli mi podstawić auto zastępcze - dla nich autem zastępczym odpowiadającym mojej Veloce jest Peugeot 308 z manualem i 120 km - no ewentualnie w drodze wyjątku mogą mi zaproponować RAV4 z hybrydą 15 km. Widać tyle jest warta dla nich AR Giulietta Veloce w odniesieniu do innych marek. Tłumaczą się tym, że oferując auto zastępcze mają obowiązek udostępnienia auta z tego samego segmentu (czyli D) a nie tego samego wyposażenia czy parametrów silnika.
Po moich nocnych przemyśleniach - moja generalna konkluzja jest następująca ...
Jeśli jesteś przedsiębiorcą i kupisz na leasing Alfę Romeo to możesz być pewny następujących rzeczy:
- ogromnego zadowolenia z auta - uśmiechu na twarzy każdego poranka jak wchodzisz do garażu,
- spełnienia swoich motoryzacyjnych marzeń,
- w przypadku problemów technicznych z pojazdem - serwisów działających na zasadzie "a może się uda",
- w przypadku problemów technicznych z pojazdem - wiecznych odpowiedzi typu "konsultujemy wszystko z centralą; wykonujemy zalecenia centrali",
- w przypadku problemów technicznych z pojazdem - absolutnie niczego po stronie FCA leasing - umyją ręce od wszystkiego / kompletnie nie są zainteresowani tematem - masz tylko płacić i myśl sobie, że możesz się spóźnić z płatnością raty / zapomnij o obniżeniu raty z tytułu tego, że nie możesz użytkować pojazdu,
- w przypadku problemów technicznych z pojazdem - zapomnij, że jeżeli kupisz auto z 240 KM oraz "automatem" to w ramach pojazdu zastępczego otrzymasz coś o podobnych parametrach - zarówno dealer, jak i wypożyczalnia jak i decydenci Alfa Romeo w momencie zakupu pojazdu przedstawią Ci milion różnic pomiędzy takim silnikiem a np. 150 KM w "manualu" - natomiast w momencie gdy trzeba oddać auto do serwisu te dwie wersje dla nich to jedno i to samo,
- w przypadku problemów z technicznych z pojazdem - zapomnij o terminie 14 dni roboczych na usunięcie usterki - karta gwarancyjna skonstruowana jest w ten sposób, że generalnie serwis może naprawiać Twoje auto w nieskończoność,
Prawa jest tak, że w każdej marce i w każdym modelu mogą się zdarzyć podobne historie. Jednak znam przynajmniej kilka przykładów na rozwiązanie takich problemów w zupełnie inny sposób.
Kocham i zawsze będę Kochał AR - jednak właśnie z przyczyn wyżej opisanych - jest to moja ostatnia Alfa w życiu. Ponieważ dobrą markę poznaje się po tym jak podchodzi do tego typu sytuacji. A tutaj podejście jest po prostu tragiczne.
Jeśli chodzi o dealera to mówimy o firmie:
PUH Auto-Mobil Sp. z o.o.
84-200 Wejherowo, ul. Gdańska 17
Oddział Gdynia, ul. Wielkopolska 241
Czyli jak napisałem we wcześniejszym poscie - trzeba ustalić co własciwie powoduje efekt ( efekt to nie to samo co zjawisko ) spalania stukowego. Dla mnie - wybaczcie wcześniej nie pisałem przed faktem lecz pisze post factum wymiana wiązki była z góry bezsensowna. Mało prawdopodobne też by kolejny czujnik był wadliwy.
Jestem zdania, że bez znajomości dogłębnej tego silnika i jego instalacji ASO nie rozwiąże problemu, bo wymaga to głowy a nie komputera, który jest tylko narzędziem.
Innymi słowy albo serwis fabryczny albo Bielsko. Jak to przeprowadzić - zmartwienie ASO.
Zawsze możesz się pozbyć szrota, albo nawet zrobić cesję na kogoś i zapomnieć. Tu nie ma co się męczyć. No i mieszkasz nad wodą, przecież ktoś Ci może ukraść Julkę i zjechać z nabrzeża...
Dealer i wypożyczalnia pożyczają co mają. Julka to ta sama klasa co np. Golf. Wersja silnikowa nie przekłada się na klasę auta, Julka QV to nadal Julka i nie ukrywajmy tego.Więc trudno, aby za Julkę (taką czy inną) podstawiali coś pokroju Bety czy Mesia. Bliżej do Fiata, ja kiedyś dostałem zastępcze Bravo. Bo to ta liga. No i serwisy Alfy zawsze pozostaną w erze Polmozbytów, czyli dawnego PRL. Do serwisów wolnorynkowe reguły jakby nie się nie tyczą. D
Dokładnie - uważam, że serwis w Gdyni nie znajdzie tego problemu i odstawianie auta tam to strata czasu. Masz rację - albo Bielsko albo Włosi - chociaż szczerze mówiąc - uważam, że tej usterki również tam nie znajdą. Skończy się na propozycji wymiany silnika. I tutaj odmówię - dziękuję bardzo - nie sądzę, że poza fabryką - serwis taki jak w Gdyni byłby to w stanie wykonać prawidłowo - zapewne takiej operacji jeszcze nie przeprowadzali.
- - - Updated - - -
No niestety nie mogę się pozbyć - leasing nie chce słyszeć o rozwiązaniu umowy. A cesja - przecież nikt nie weźmie ode mnie niesprawnego auta wymagającego wiecznego serwisu.
Co do auta zastępczego - kompletnie się nie zgodzę.
Nie może być tak, że w momencie gdy kupujesz nowe auto - sprzedawca zachwala Ci najbogatszą wersję - używa sformuowań na zasadzie - "proszę Pana w tej wersji wyposażenia oraz wersji silnikowej to zupełnie inne auto - tutaj nie można go nawet porównać do innych wersji" - a w momencie gdy potrzebne jest auto zastępcze dostajesz pierwsze lepsze padło z placu. W ogóle gdzie tutaj miejsce na dbanie o wizerunek auta. Ja rozumiem, że w przypadku jakiejś awarii można na parę dni zgodzić się na auto dużo gorzej wyposażone. Ale w moim przypadku mówimy o aucie którego właścicielem jestem łącznie 42 dni - z czego w serwisie spędziło ono 2/3 tego czasu. Auto o przebiegu 2 300 km. Przecież to jest jakaś paranoja. Gdzie tutaj jakiś gest handlowy, wyjście na przeciw klientowi, rozwiązanie problemu w taki sposób, żeby klient w jak najmniejszym stopniu odczuł negatywne wydarzenia.
Poza tym ratę leasingu płacę za auto, które kosztowało ponad 120 000 zł. Jeżdżąc autem o wartości 80 000 zł / gdzie rata leasingu byłaby znacząco niższa - uważasz, że nie ma problemu?