Czego Ty się spodziewasz kupując 14 letni samochód? Że będzie igiełką wymuskaną wycyckaną, dostaniesz gratis komplet nowych opon? I to wszystko za cenę średniej klasy roweru?
WINSZUJĘ!
Czego Ty się spodziewasz kupując 14 letni samochód? Że będzie igiełką wymuskaną wycyckaną, dostaniesz gratis komplet nowych opon? I to wszystko za cenę średniej klasy roweru?
WINSZUJĘ!
Trudno powiedzieć czego się spodziewał, ale widocznie nie tego co zastał.
Co do lakierowania - auto faktycznie ma lakierowaną maskę, prawy bok i lewy przedni błotnik. Grubość lakieru na poprawianych elementach poza maską to ok. 150-190 um, miejscami pod 200-220 podchodzi.
Maska to ok. 300-400 um.
Zwykła dość uszanowana Alfa wydaje się w niezłej cenie, trochę za dużo jadu berlov, po prostu.
Musisz pooglądać jeszcze inne auta, może bedziesz mieć porównanie.
Żeby nie było, nie oglądałem tego auta, nie macałem itd.
często szczekają ci, którzy jeżdżą lumpami, a przy kupnie chcą lepsze niż nowe za cenę niewiele większą niż śmietniki
Wiesz co ja sądzę, że to nie szczekania, a raczej żal o różnicę między tym co się wywnioskowało z ogłoszenia (czyli stara, ale zadbana Alfa), a tym co się zastało na miejscy (rdzewiejące tarcze, tłumiki, coś tam nie działa, naprawy na taśmę). Mnie w tym temacie dziwi raczej podejście "a czego się spodziewałeś po 14letnim aucie". No mniej więcej tego, co w ogłoszeniu, a jak pisał berlov obgryzionego tłumika i tarcz z tyłu. W ogłoszeniu jest że ważne naprawy robione na bieżąco. Hamulce i wydech nie są ważne?
Bez jaj panowie i panie. Wszyscy tutaj psioczą na kręcone przebiegi, ale jak opis nie zgadza się z rzeczywistością to już "czego się spodziewałeś"? Wymagajmy od sprzedających uczciwości, choćby podstawowej i piętnujmy jak uczciwi (do końca) nie są. Inaczej rynek samochodów używanych zawsze będzie wyglądał tak jak teraz. A i wozy na ulicach będą takie jakie są bo każdego trupa da się "pchnąć do żyda".
Ale co wy się jeszcze rzucacie na chłopaka, który oglądał?
Wymienił mankamenty i głównie skupił się na tym, co odstawało od opisu.
Bezwypadkowe auto igiełka z oryginalnym lakierem, a w rzeczywistości szpachla.
Auto niby dopieszczone, a w rzeczywistości ulep, może i pierdoły po pare groszy, ale jednak trochę się tego zebrało. Po co było kłamać?
Jaguar S-type 4.2 V8
Alfa Romeo 166 FL - Distinctive - Nero Metallico - 2.4 JTD 20V 175KM - była
Alfa Romeo 166 - Bieda Edition - 2.0 TS - była
Citroen Xantia Activa II V6 - była
Citroen Xantia II 2.0 16V - była
Skoda Felicia 1.3 MPI - była
Wiecie co, ja rozumiem wymieniać jako 'mankamenty" rzeczy typu ćwiartka wymieniona, nie pali na 1 cylinder, nie ma kompresji itp
Ale bez jaj, żarówka wskaźnika??? tłumik??? klamka (i to w 156)) ) i to w aucie za 8 tys zł , 14to letnim??? to mają być mankamenty? ktokolwiek sądzi że takimi pierdółkami się będzie sprzedający zajmował przed sprzedażą? chyba o imieniu święty Mikołaj .
Już widzę te masy 156tek alfaholików każda z działającym guziczkiem klamki, bez popalonych i nie świecących części zegarów, rdzewiejących tłumików, tarcz nie delfi czy inny noname, i innych pierdół. Aha i nie malowane nic przez 14 lat.
Nigdy handlarzy nie broniłem, wręcz mierżą mnie ich gadki igła, panie nówka prawie itd. Ale koledzy kupujący , chyba już pewną dyscypliną sportową się stało wyszukiwanie żarówek, tłumików itp. - nie da się wszystkiego wypisać w ogłoszeniu, no trzeba zobaczyć, podróż i jej koszty wliczone są w cenę zakupu używki, dlatego nie kosztuje 150 tys a 8 tys. No na ziemię trzeba zejść i trochę rozsądku zachować i miary.
Hej, ja swoją oddałem na złom z miesięcznymi wahaczami TRW, nowym dolotem, zregenerowaną turbiną, nowiutkim olejem i rozrządem/pompą wody/paskiem klinowym mającymi niecały rok.
A jak wystawiłem na sprzedaż to z dokładną informacją co w niej nie bangla i jaki jest stan blach. I adekwatną ceną. Ok, nie sprzedałem, ale też specjalnie na to nie liczyłem bo wiedziałem że nawet jak ktoś kupi, to zostanie taka jaka była i będzie co najwyżej gorzej.
Ale co z tego że TY? ja też zrobiłem ogłaszając sprzedaż listę spraw _o których wiem_ i które sądzę że mogą zainteresować kupującego. Ale to JA. A tamto TY. Bo mieliśmy na to czas. A kolega sprzedający Vkę z tego tematu ma małe dziecko i ma w.. dalszej kolejności takie pierdoły jak guziczek od klamki czy tłumik czy inna żarówka, tym bardziej że za grosze auto sprzedaje. Przy takich cenach no niestety ale wszelkie ryzyko, koszty sprawdzania, czas na wyszukanie co do naprawy co nie itd. - jest po stronie kupującego. Sprzedający często po prostu nie ma na to czsasu i chęci (gdyby miał to by w znacznym % przypadków nie sprzedawał) .
Oczywiście celowae fałszywe informowanie o stanie , przeszłości wypadkowej, przebiegu itd. jest naganne i może i nawet karalne, to jasne. Ale nie wrzucajmy tego do jednego worka z tłumikiem i guziczkiem klamki !
Kupowałem 2 auta używane i żeby na guziczek, żarówki czy pierdzący tłumik zwracać uwagę, no ludzie. Przecież w używanym aucie to (a jak nie to to co innego, na jedno wychodzi - tu mamy wnętrze ładne, w innym będzie tłumik ok a wnętrze do wymiany itp.)
Skoro tłumik , tarcze i inne tak naprawdę tanie sprawy są problemem, to należy się zastanowić _realnie_ nad możliwościami finansowymi utrzymania takiego auta w przyszłości. Bo prędzej czy później (raczej prędzej przy kilkunastolatku) się i tak zużyją. Plus setka innych części .
Ja ? Ja oczekuje uczciwości. To wszystko. I owszem, jak ktoś pisze że jesz komplet nowych opon , to spodziewam się zastać go na miejscu. Jeżeli ktoś twierdzi że w aucie żaden element nie był malowany to również oczekuję że tak jest. Jeżeli ja sprzedaję auto zawsze piszę tak jak jest i nigdy się na tym nie zawiodłem i swojego postępowania zmieniać nie zamierzam. Jeżeli jest to dla kogoś dziwne, to trudno - przekonywać do swoich racji nikogo nie będę.
A co do wad które wymieniłem to jeszcze raz podkreślam - nie twierdzę że nie mają prawa występować w używanym aucie. Bo to są normalne sprawy eksploatacyjene. Opisałem po prostu obiektywnie, to co widziałem jako potencjalny kupujący widzi w korelacji z zapewnieniami sprzedającego o stanie "super ekstra malina niebity, Niemiec dzwonił że odkupi". Wkurza mnie jak ktoś wierutnie kłamie w ogłoszeniach bo przez takich handlarzy nie jeden z nas jedzie pół Polski i traci czas żeby na żywo zobaczyć zupełnie coś innego niż się spodziewał wnioskując z opisu i zapewnień sprzedawcy.
To co dla jednego jest autem w super stanie dla drugiego jest złomem i to zależy od punktu widzenia, ale wsadzanie kitów i kłamstwa w żywe oczy to już jak dla mnie zupełnie inna kategoria.
- - - Updated - - -
Andrzej, źle mnie zrozumiałeś - nie oczekiwałem ideału , bo to jest auto używane i nikt o zdrowych zmysłach tego nie oczekuje. Nie wiem jak Ty, ale ja przed podjęciem decyzji o kupnie szacuję koszty doprowadzenia auta do stanu w jakim chcę je mieć, dodaje to do ceny kupna i kupuję albo nie. Opisałem po prostu obiektywnie to co zastałem tak, aby każdy mógł zdecydować czy warto tracić czas i jechać pół polski żeby oglądać tą konkretną sztukę. W moim rozumieniu właśnie po to są takie fora jak to. Chodzi o zwykłą oszczędność czasu - właśnie dlatego że nie raz jechałem pół Polski i straciłem kupę czasu postanowiłem się podzielić tym co widziałem, a wierutne kłamstwa sprzedającego, były tylko dodatkowym motywatorem do podzielenia się spostrzeżeniami![]()
Ostatnio edytowane przez berlov ; 05-11-2015 o 23:59
Cały problem w tym że to jest 14 letni samochód, słownie CZTERNASTOLETNI samochód. Takie auta ogląda się na prostej zasadzie, sprawdzenie czy nie ma ćwiartki, sprawdzenie czy jedzie prosto, czy hamuje i kupujesz albo nie. Jak można oczekiwać czegokolwiek po CZTERNASTOLETNIM samochodzie za grosze. Chcesz porządny wóz, dołóż jeszcze z 20, i da się kupić naprawdę coś zacnego. Za takie grosze trzeba się cieszyć że nie zostawia 4 śladów na drodze.
Jakieś dwa miesiące temu byłem w dokładnie identycznej sytuacji. Sprzedawałem 17 letniego passata za 8 tyś zł. Pierwsi kupcy przyjechali z latarką o 20, na wejściu wiedziałem że nic z tego nie będzie bo kto normalny ogląda samochód po ciemku. No i oczywiście się nie myliłem. Panowie zaczęli wymyślać niestworzone rzeczy, jak to samochód jest do malowania bo ma obicia po kamieniach na masce, no i oczywiście ma szpachlę na tylnym błotniku bo jak to przecież 17 letni samochód nie ma prawa mieć szpachli ani obić po kamieniach. Pożegnaliśmy się ładnie, na drugi dzień przyjechał normalny kupiec fanatyk marki a zarazem mechanik, posprawdzał sobie wszystko co chciał, posprawdzał słupki czy dach nie był wspawany, oczywiście od razu zobaczył rdzę w paru miejscach co go oczywiście nie ruszyło bo przecież to stary samochód. Oczywiście samochód wziął puentując że jest w lepszej kondycji niż jego obecny pastuch. Na koniec ponabijaliśmy się z poprzednich kupujących i pojechał szczęśliwie do domu. Tak się kupuje/sprzedaje samochody warte niewiele więcej niż paczka zapałek.
Naprawdę nigdy nie przyszło by mi do głowy robić z siebie przy kimś durnia i latać z miernikiem przy samochodzie za te pieniądze. Nie ma naruszonej konstrukcji nośnej znaczy że jest ok.