Nie czaje tego rozumowania powyżej... Skoro oceniam samochód i jego stan, a jego stan jest tak do dupy, że nic tylko uciekać, aby uchronić się przed zbędnymi kosztami, to nie rozumiem gdzie tu jest błąd ? Jeżeli idę do sprzedającego, a w jego mniemaniu jest to samochód idealny, a okazuje się to zmęczona paść do lakierowania, zalana olejem do kosiarki, która nawet nie odpala to gdzie tu jest szacunek do kupującego ? Mam w Waszym mniemaniu od razu wyciągnąć z kieszeni zajebiscie ciężko zarobione 25tyś i rzucić mu bo to Alfa ? Tym tokiem rozumowania wykupcie wszystkie samochody, bo jesteście "holikami", dalej idąc tym tropem jak z alkoholem zostaniecie upośledzonymi menelami.
PS. Moja Alfa 147 za niedługo pójdzie na złom. Cały dół przerdzewiały, dziura w progu po wpadce w roboty drogowe, szpachla na dachu, cały poobijany od gradu i innych przejść, wahacze do wymiany, w silniku rozrząd, wariator, wszystkie rolki itp do wymiany... Maurycy, holiku może kupisz niedopieszczoną Włoszkę, aby dać jej drugie życie

? Bo mi się nie chce, auto rzucę na złom bo trzeba tam doinwestować luzem z 10 000zł