Panowie, odświeżę temat,
wczoraj jak zaparkowałem pod blokiem to z koła leciał mi dym a tarcza była koloru pręta wyjętego z pieca.
Zablokował mi się przedni lewy hamulec i nijak nie idzie tego ruszyć. Na szczęście miało to miejsce kilkaset metrów od domu więc na jedynce dojeżdżając klocki hamulcowe dojechałem pod dom.
Nie wiem czy się cofają, może ciut godzinę temu w sumie udało mi się kołem przekręcić mimo, że czułem lekki opór. Chciałem to spryskać WD40

myślałem,że się odblokuje. Wcisnąłem hamulec i amen, znów zablokowany. Jakie jest prawdopodobieństwo, że problemem tak jak u kolegi wyżej może być przewód hamulcowy?
Co mogę zrobić i jak to ogarnąć? Ratujcie!!