No przykre zdarzenie, a to co się dzieje po stłuczce jest jeszcze bardziej denerwujące... Paweł, i cała reszta... zawsze po stłuczce oddawajcie auta do ASO tudzież znajomego lakiernika/blacharza i umawiajcie się na wizytę rzeczoznawcy właśnie tam. W styczniu miałem podobne do Twojego Pawle zdarzenie i niby wyglądało wszystko na bardzo małe szkody (pomalowanie przyrysowanego zderzaka, więc generalnie 350 zl). Koszt naprawy sięgnął prawie 2k pln... Na pierwszy rzut oka niewiele widać, a po zdjęciu zderzaka okazuje się, że trzeba tu i ówdzie coś naciągnąć, wyklepać, położyć zabezpieczenie antykorozyjne. Rzeczoznawcy generalnie zaniżają wycenę lub nie sprawdzają dokładnie stanu auta powypadkowego. Zwykle na zakończenie takiej wizyty w prywatnym miejscu rzucają od niechcenia - "Ewentualnie proszę wziąć auto do mechanika i je przetrzepać, a później umówić się na kolejną wizytę, to coś dopiszemy do protokołu". Naprawdę wiem co piszę, bo poprzednie auto, Omegę, koleś tak skasował, że poszła szkoda całkowita, a nie tak dawno moja Niuńka dostała w tyłek.
Paweł, oprócz odszkodowania z OC sprawcy, walczcie o zadośćuczynienie za straty moralne i ból/cierpienie.
Życzę szybkiego powrotu do pełni zdrowia i pomyślnego rozwiązania sytuacji.