Co innego puknąć małym młotkiem kiedy śruba jest napięta a co innego walić młotem żeby samo zeskoczyło. Nie wyobrażam sobie jak można walić np 5kg młotem w wahacz skoro bierze się ściągacz i kulturalnie kręcisz kluczem. Udarem albo grzechotką. Wcale nie jest dłużej. Sam robiłem w serwisie (może nie za długo) i jak widzę czopka który bierze zamach i wali po zawieszeniu (aucie) takim młotem to nie oddał bym mu nawet kamaza do dewastacji. Nie znam fachowej instrukcji serwisowej gdzie jest napisane walić do bólu..... Do wszystkiego są narzędzia. I wracając do tematu wahacza kiedyś (pierwsze własne prace przy aucie) też tak próbowałem i się zesrałem a nie puściło. Oczywiście mogłem jeszcze większy młot walić i jeszcze większy zamach brać ale ciężko potem zapanować nad tym co się będzie działo....
Ale tak jak danus napisał parę puknięć można wykonać. Ale zbijać sworzeń samym młotem???? I nie piszcie że tak w warsztatach robią bo nikt nie powiedział że to wzór do naśladowania. Poza tym jak wspomniałem. Za mojej dawnej kadencji w ASO mechanik dostał po premii jak mistrz go zobaczył że wali młotem w wahacz....
Ale oczywiście już nie przekonuje. Wasze auta i robicie jak umiecie. Walczcie młotkami. To takie proste narzędzie dla każdego