owszem,da radę z tym że klocek ewentualnie inny rodzaj podpory musi mieć odpowiednie wymiary
,czyli musi być węższy niż "widełki".
I przypominam iż rozmawiamy o naprawach samodzielnych(garażowych),w serwisach klocków nie używają

.
a tak wracając do górnych wachaczy to panowie dokręcający je w pozycji "dowolnej",niech mi wytłumaczą jak to jest,że skoro twierdzicie,iż metalowe tulejki są łożyskami ślizgowymi,jak wytłumaczycie fakt iz ani te tulejki,ani śruba,ani łapa wachacza sie nie zużywają.?????Jakos dziwnie zawsze pierwsza poddaje sie guma!!!!.a to dlatego,że z biegiem czasu zaczyna się ruszać względem albo wachacza,albo metalowej tulei,czyli zaczyna skrzypieć!!!!.
W górnym wachaczu cały zakres jego pracy przejmują właśnie te gumowe tulejki.Spróbujcie dokręcić wachacz bez montaży w zrotnicy.Zgodnie z waszą teorią powinien bez problemu ruszać się góra/dół.Niestety tak nie jest,wachacz zawsze zostanie w tej pozycji w której został dokręcony.Właśnie dlatego tak ważne jest dokręcanie go w pozycji wyjsciowej.Fakt iż metal nie jest wulkanizowany z gumą wynika tylko ze względów montażowych.
pozdrawiam