Dla Ciebie najważniejszą sprawą powinno być teraz poinformowanie sprzedającego o fakcie który zaistniał, porozmawiasz z nim i już będziesz miał naświetloną sytuację czy sprzedający poczuje się do winy czy nie, być może od razu się z nim jakoś dogadaszbynajmniej zamiast pisać na forum zadzwoń do gościa
nie wiem jak było w tym konkretnym przypadku, ale tez nie ma co popadac w paranoje... , wyobrazcie ze sprzedajecie jako osoba prywatna kilkunastoletnie auto za np 5 tys zł i co opłacacie nowemu włascicielowi usterki przez pewien okres np pare m-cy? Ja rozumiem ze moze ktos cos usprawnił na moment sprzedazy, ale nie ma co oczekiwac gwarancji jak
za nowe auto. z samego załozenia uzywane auto jest w pewnym stopniu zuzyte i nalezy sie z tym liczyc. dlatego szuka sie auta w miare dobrym stanie a nie kupuje pierwsze z brzegu - z nadzieja ze poprzedni własciciel pokryje koszty usterek , tak? Takie jest ryzyko kupna uzywanej rzeczy..., a jak nie to do salonu po nowe ...za inne pieniadze.
oczywiscie nie pije do autora watku , ale wypadało by sie zastanowic nad tym...
pzdr
Nie wiem jak jest w przypadku diesla ale u mnie sprzęgło padło bez wcześniejszego jakiegokolwiek sygnału. Objawiło się to tym, że przy przejechałem jakieś 100km, zatankowałem, po opaleniu był problem z wbiciem biegu, po chwili się udało. Przejechałem kolejne 100 km i zaparkowałem. Gdy odpaliłem po postoju i próbowałem ruszyć bez gazu telepało autem i bez podkręcenia do 2 tys nie chciał normalnie ruszyć. Zarówno tarcza sprzęgła jak i wysprzęglik nadawał się do wymiany, więc z tym argumentem, że sprzedający musiał wiedzie to nie jestem pewien czy to takie oczywiste. Trochę mnie zastanawia jak to jest z tym miesięcznym okresem niejako gwarancji gdy auto używane jest poza nasza kontrolą i może z nim się stać cokolwiek.
DRIFT-R's ALFA 147[CENTER]
Skoro kupujący nie jest mechanikiem i nie musi się znać, to i sprzedający nie musi mieć takiej wiedzy. Auto jeździło? Jeździło. Gdyby mnie się to trafiło(sprzedałbym auto), to kupujący nie miałby czego szukać u mnie. A skoro się nie zna, to niech jedzie przed kupnem do mechanika, oni już się znają
EOT
I bez urazy.
Poza tym, sprzęgło łatwo można zajechać więc tym bardziej nie wiem czego oczekujecie od sprzedającego...
"Nie boje się kogoś kto trenował 10000 kopnięć, boje się tego kto 10000 razy trenował jedno kopnięcie..." - Bruce Lee
alfa 98 z tego co wyczytałem - 15 letnie auto z nie małym przebiegiem. Nie bronię sprzedawcy ale nie każdy posiada wystarczającą wiedzę by wiedzieć, że sprzęgło pada. Znam wiele osób które nie wiedzą mało tego nie chcą wiedzieć co z czym i o co chodzi w ogólno pojętej mechanice pojazdu. Wsiada jedzie i póki coś nie padnie to pod maskę nie zajrzy. Jak już wcześniej było napisane - trzeba było jechać na warsztat, diagnostykę by ktoś z odpowiednią wiedzą i obiektywnym okiem powiedział coś o stanie pojazdu.
Pozatym 15 lat jazdy - czas i pora była by coś się popsuło a do tego będzie się coś psuć. A, że trafiło na ciebie - cóż - życie.
BTW - tak to właśnie jest jak się żałuje 50 zyla na sprawdzenie stanu pojazdu u mechanika.
Było Skromne 156 1.8 TS 144 km i mniej skromne 156SW 2,5 V6 i były powody do mruczenia
Jest klekot 159 SW 1.9 JTD i 136 km i nie ma powodów do mruczenia
ALFA-i każdy dzień jest inny
Zgadza się, że sprzedający mógł równiez nie wiedzieć o tym, że sprzęgło jest zniszczone. Jednakże w świetle prawa nie jest to istotne w tym miejscu. Byłoby istotne tylko gdyby w umowie była klauzla wyłączająca jego odpowiedzialność - wtedy trzeba udowodnić, że zataił podstepnie (klauzula taka jest niedozwolona jak sprzedawcą jest przedsiębiorca np. komis i jest wyłączona z mocy prawa). Jeśli takiej klauzuli nie ma to ważne jest czy wada istniała w dniu zakupu. Określone jest to przez prawo jako rękojmia za wady fizyczne rzeczy.
Art. 556. § 1. Sprzedawca jest odpowiedzialny względem kupującego, jeżeli rzecz sprzedana ma wadę zmniejszającą jej wartość lub użyteczność ze względu na cel w umowie oznaczony albo wynikający z okoliczności lub z przeznaczenia rzeczy, jeżeli rzecz nie ma właściwości, o których istnieniu zapewnił kupującego, albo jeżeli rzecz została kupującemu wydana w stanie niezupełnym (rękojmia za wady fizyczne).
Rękojmia obowiązuje przez rok od daty sprzedaży i nie obejmuje usterek o których sprzedawca powiadomił kupującego. Najistotniejszym w tym przypadku jest to czy usterka była wcześniej (w dniu zakupu) oraz czy nie wynika to z naturalnego zużycia rzeczy. Czyli właśnie rozrząd, hamulce, żarówki itp nie są objęte rękojmią chyba, że np ich wymiana była koniecznością przy dokonaniu naprawy innego rodzaju. Co do sprzęgła nie znam się na tyle na mechanice a i sam kolega nie ma pewności czy na pewno sprzęgło mu strzeliło, ale trzeba tu przeanalizować czy jest to element którego awaria wynika z naturalnego zużycia czy też stanowi usterkę. Zalożenie jest takie, że sprzedawca powinien wiedzieć co sprzedaje i poinformować o tym kupującego. Jeśli nawet nie wiedział a wada istniała to niestety sprzedał towar o mniejszej wartości niż deklarowana co oznacza możliwość obniżenia ceny, bądź jeśli uważa, że ten samochód jest tyle warty razem z tą wadą to niech odstąpi od umowy i przy kolejnej sprzedaży poinformuje kupującego (najlepiej w samej umowie), że sprzęgło jest zużyte bądź niesprawne i sprzeda jeszcze raz po tej cenie. Zasada "widziały gały co brały" obejmuje tylko przedsiębiorców. A jeśli np. sprzedający byłby przedsiębiorcą a kupujący konsumentem to wchodzi tu w grę jeszcze dalej idąca odpowiedzialność jako podmiotu "silniejszego" do "słabszego". Prawo nie przewiduje obowiązku badania na stacji diagnostycznej ani innych procedur. Sprzedawca deklaruje stan przedmiotu jaki sprzedaje i jego obowiązkiej jest, żeby poinfomorwał szczegółowo o wszystkich usterkach rzeczy, kupującego. Zdaje sobie sprawę, że każdy z nas w życiu sprzedawał samochód i nie bardzo mu leży płacenie za naprawy przez rok od sprzedaży ale uwierzcie, że taniej dogadać się z kupującym jeśli naprawa należy do naszych obowiązków (np. wady silnika, samochód był zalany, samochód był po wypadku co nie zostało ujawnione przy sprzedaży itd) niż iść do sądu, gdzie koszty rosną znacznie i będzie się odpowiadało za całość a nie czasami jak się człowiek dogada można zejść do połowy kosztów. Bo raczej nawet prawnicy nie są miłośnikami użerania się w sądach, chyba, że sprawa jest ewidentnie wygrana i można odzyskać całość za naprawę. Tylko wiadomo to w sądzie trwa nawet ok 6 miesięcy.
Przy wadach należy pamiętać, że mamy miesiąc na poinformowanie (najlepiej na piśmie listem poleconym) sprzedającego o wykryciu wady od dnia jej wykrycia. Po tym czasie roszczenie w tym zakresie wygasa.
Ostatnio edytowane przez aglaja ; 30-03-2013 o 17:25
Sprzęgło jest normalnym elementem które podlega naturalnemu zużyciu, tak jak cały silnik ( panewki, tłoki, wałki i każde inne ruchome elementy które poddane są tarciu).
Ja nawet mimo jakiejś tam wiedzy którą gdzieś nabyłem na temat mechaniki , nie jestem w stanie do końca powiedzieć i przewidzieć co może strzelić dziś jutro - pomimo nawet szczerych chęci by poinformować potencjalnego nabywcę. Powiedzmy sobie otwarcie - auto z iluś tam letnim przebiegiem nie jest i nie będzie wolne od wad ukrytych o których nawet pojęcia nie będę miał.
Było Skromne 156 1.8 TS 144 km i mniej skromne 156SW 2,5 V6 i były powody do mruczenia
Jest klekot 159 SW 1.9 JTD i 136 km i nie ma powodów do mruczenia
ALFA-i każdy dzień jest inny
Proponuję wszystkim sprzedającym kilkunastoletnie auta wpisywać do umowy, że jak pęknie docisk sprzęgła lub inna część to nie podlega to żadnej rękojmi.