猫"Aby zrozumieć „paradoks" konia ciągnącego wóz,najlepiej wyobrazić sobie co się będzie działo, jeśli koniowi założymy wrotki."
"Nie masz talentu? Zawsze możesz pokazać cycki."
Czyli według Twojego rozumowania na oględziny powinno się przyjechać powiedzieć do właściciela "Ja z Panem nie będę rozmawiał, bo i tak będzie mi tu Pan pier.olił jakie to auto nie jest dopieszczone. Jedziemy z autem na sprawdzenie do jakiegoś zakładu i się zobaczy co ten szrot jest wart..."
Wierz lub nie, ale dla mnie takie rozumowanie jest logiczne, bo powiedzmy 95% użytkowników aut ma w dupie czy ktoś będzie musiał rozebrać pół auta żeby doprowadzić je do stanu używalności i wiara w to co ludzie mówią jest bezcelowa...
A co do kupowania auta od "alfisti" czy "alfaholika"... już dawno temu powiedziałem, zdecydowana większość tego forum to zwykli użytkownicy aut marki AR, którzy akurat wybrali to auto bo tak wyszło.
Ja jeżeli miałbym komuś sprzedać za normalne pieniądze auto w takim stanie jak kolega kupił lub z zarżniętym silnikiem nie powiedziawszy o tym kupującemu spaliłbym się ze wstydu jak stóg słomy...
Nikogo tutaj nie oskarżam ani nie bronię. Czasem podłoga od spodu może wydawać się ok, może być zakonserwowana, a gnije "od góry", bo np. ktoś jeździł zimą bez gumowych dywaników i po prostu non stop była wilgotna podłoga pod nogami kierowcy, a tym samym również blacha. Mogła też delikatnie cieknąć nagrzewnica. A żeby sprawdzić stan takiej podłogi to trzeba wyjmować fotele, poszycia, dywaniki i tą śmieszną masę bitumiczną, a robi się to właściwie tylko wtedy, kiedy poczujemy wilgotną podłogę albo chcemy zamontować wygłuszenie auta, czyli raczej nieczęsto.
Sam kiedyś latem wybebeszałem w ten sposób auto, bo zostało mi trochę maty wygłuszającej i chciałem ją wykorzystać. Mocno się zdziwiłem, gdy zobaczyłem tam jakąś zwykłą matę bitumicznąPrzeszło mi nawet przez myśl, że poprzedni właściciel wygłuszał auto
Ale przynajmniej sprawdziłem stan podłogi.
Poprzedni temat naświetlił sytuację a ten jest dla osób, które w poprzednim chciały zobaczyć jak będzie wyglądała podłoga po rozebraniu auta. Błędem kupującego było nie sprawdzenie podłogi. Jednak sprzedający z tego co pamiętam z tamtego tematu twierdził, że podłoga zdrowa i niedawno robił konserwację. Nauka na przyszłość, którą wyniósł autor tematu - nie ufaj "koledze" z forum.
Tyle w temacie.
DRIFT-R's ALFA 147[CENTER]
hmm tak czytam,czytam i nasuwa się jedno,że kupowanie pod wpływem emocji że tak powiem zazwyczaj się kończy,albo zgniłkiem albo szrotem!
Kupiłeś ok ale czy tak w ogóle zaglądałeś pod spód? takiej dziury jak w bagażniku nie DA się NIE zauważyć, no sory... ludzie.... mnie oglądanie,pukanie ,sprawdzanie,jazda próbna to ok 2 godzin zajmuje zanim się zdecyduje czy brać czy nie i nie mam problemu ze sprzedażą czego dowodem jest kilku "Forumowiczów" którzy auta zakupili ode mnie.
'Nie uważaj się za fana motoryzacji póki nie kupisz Alfy,póki nie doświadczysz huśtawki bólu,rozczarowania i agonii po krótkiej chwili gdy wszystko jeszcze działało i byłeś na dobrej drodze'
Jeremy Clarkson
Dokładnie tak jak napisałeś. Wszystko było zawarte w pierwszej części, a druga ma być tylko ukazaniem co siedziało naprawdę pod fotelami... Poza tym z drugiej strony jakim prawem misiu możesz mnie oczerniać, skoro to nie ja wykazałem się nieuczciwością? Takie coś to już zaczyna mnie drażnić... Zresztą jak nie czytałeś pierwszej części tematu, która znikła to nie mamy o czym rozmawiać... Jak nie mam nic do powiedzenia do po prostu wtedy nic nie piszę - pasowałby czasami brać przykład, a nie bełkotać bez sensu jak nie zna się sedna sprawy.
Napisz w ktorym momencie Cie oczernilem?
sorry Misiu źle merytorycznie zrozumiałem jeden Twój post - dopiero z pracy wróciłem i widocznie już nie do końca trybieWięc zwracam honor
ehh, chyba trochę za dużo mi się na głowę nazbierało w tym roku... najpierw ta Alfa, teraz mi mieszkanie zalało podczas odwilży po mrozach(+ dwa lokale pod spodem) które remontuję z żoną... i do tego jeszcze palenie rzucama co mi tam jak się żalić to żalić...