
Napisał
FernandoAlfonso
Prawa rynku są brutalne. Nikt nie może sobie pozwolić na lepszą jakość bez ponoszenia kosztów, zwłaszcza w dobie globalizacji. Jakieś różnice kulturowe to fikcja.
Kiedyś szwagier pracował w fabryce, którą przejęli Japończycy. Wprowadzili od razu poranną gimnastykę dla wszystkich i zakaz słuchania radia. Za tydzień był strajk włoski i gimnastyka zaraz się skończyła. Dyrektor został odwołany do Japonii i nawet nie wiadomo czy popełnił seppuku czy nie.
Jeżeli coś się rzadziej psuje, to producent musi to sobie zrekompensować gdzie indziej, zwłaszcza że przeciętne wersje samochodów toyoty nie należą do przesadnie drogich.
Nawet jeżeli w fabryce toyoty pracuje Czech, Brytyjczyk czy Rumun, to nie czyni go od razu wzorem jakości. Będzie taki samym leniem jakim by był, gdyby pracował w fabryce skody czy dacii. Chyba, że dostanie dwa razy większe wynagrodzenie, ale wtedy koszty będą większe. Albo koszty napraw będą trzy razy większe. Słupki w Excelu muszą się zgadzać.