Podstawą do wyceny auta powinna być data rejestracji, nie produkcji. Nie rozumiem, dlaczego mamy inaczej niż reszta cywilizowanego świata i auto, które parę tygodni postało na placu jest uważane za roczne.
Tak naprawdę jeśli będziesz użytkował auto przez pięć lat, czy więcej, to na cenie bardziej zaważy stan techniczny, przebieg, etc, a nie to, że akurat jest z przełomu roku. A jak kupujący nie rozumie, to niech sobie idzie do handlarza po 100% bezwypadek od niemieckiego lekarza emeryta, co jeździł tylko w niedzielę do kościoła. No ale skoro miał być 2011, to pewnie możesz wynegocjować upust, który ci tę ewentualną stratę pokryje.
Też miałem czekać na 2011, ale machnąłem na to ręką. Ciekawe ile na tym stracę. Generalnie na samochodach się traci i trzeba się z tym pogodzić.
Dla tego właśnie chciałem nowy samochód. Porażką są te nasze przepisy!!
Tak też się stało, nie mam jeszcze samochodu bo jest w transporcie ale chyba powinienem być zadowolony z negocjacji
Według ekspertów najwięcej się traci sprzedając samochód po 2-3 latach a najmniej po 5-7 latach. W sumie do tego nie potrzeba eksperta Ja niestety zaliczam się do grupy która użytkuje samochód maksymalnie 3 lata, mam nadzieje to zmienić