W związku z tym, że Panowie serwisanci z TMiN na swoim forum dziwili się mojemu niezadowoleniu to postanowiłem to wyjaśnić.
Historia zaczyna się od mojego pecha - byłem umówiony w innym warsztacie na środę, a w poniedziałek pękł mi pasek rozrządu. Awaria miała miejsce w Łodzi
wiec zadzwoniłem do polecanego na forum serwisu i przetransportowałem tam auto lawetą. Diagnoza była szybka bo trudno nie zauważyć pękniętego paska po zdjęciu obudowy. Następnego dnia dowiedziałem się w warsztacie, że będzie trochę rzeczy do wymiany wiec zleciłem dodatkowo dwie sprawy - profilaktyczną wymianę panewek oraz wyeliminowanie zużycia oleju które trapiło mój silnik. Auto po naprawie odebrałem w piątek uiszczając rachunek opiewający na ponad 4tys. zł. No ale jak chce się mieć silnik jak nówka to trzeba zapłacić.
Moje szczęście nie trwało długo gdyż okazało się, że silnik po remoncie zużywa jeszcze więcej oleju niż przed co mnie trochę zaniepokoiło. Panowie serwisanci orzekli, że pewnie olej 5W50 Mobil 1 jest za rzadki dla tego silnika i będzie wymiana na gęstszy 10W40. Po wymianie oleju i zapłaceniu kolejnego rachunku (za olej) wracałem zadowolony do domu licząc, że to finał i teraz będzie już dobrze. Mój humor popsuła niewielka plama oleju pod samochodem powstała w ciągu jego godzinnego postoju w garażu. Po wejściu pod auto okazało się, że olej wycieka spod korka.
Telefon do serwisu wyjaśnił wszystko. Przy odbiorze auta zapomnieli mi powiedzieć, że w misce mam zerwany gwint. W tym momencie naszły mnie dwa pytania:
1. Jak można kogoś w drogę liczącą około 50km (tyle mam od serwisu do domu) wysłać ze zerwanym gwintem w misce olejowej?
2. Kto zerwał gwint w mojej misce olejowej skoro zarówno przy poprzedniej wymianie oleju jak i teraz odbywało się to w serwisie TMiN?
Jak się dowiedziałem gwint jest zerwany w mojej misce więc to ja muszę zapłacić. Kwota za nowy korek nie była duża więc nie robiłem z tym problemów bo przecież gwint mógł się wcześniej zużyć a teraz się poddał. Jako fachowcy doradzili mi przegwintowanie pod większy korek. Byłem przy tej operacji i obawiałem się trochę tak siłowego traktowania tego elementu, ale to przecież oni są fachowcami. Po zapłaceniu za nowy korek ruszyłem do domu. Po zaparkowaniu w garażu zajrzałem z ciekawości pod auto i zauważyłem kapiący olej. Po wejściu pod auto okazało się, że olej znów kapie spod korka ale tym razem przy samym korku widoczna jest na misce mała rysa.
Kolejny telefon do serwisu i wizyta w dniu następnym. Po spuszczeniu oleju okazało się, że pęknięcie jest na wewnętrznej części otworu w misce (tego który dnia poprzedniego był poszerzany).
Diagnoza serwisu TMiN - musiałem zawadzić o coś korkiem.
Moja odpowiedź - Niemożliwe, gdyż na drodze którą się poruszałem nie ma elementów na tyle wystających, no i gdybym gdzieś uderzył to przecież bym usłyszał. Moja teoria powstania pęknięcia na wewnętrznej stronie jest jedna - aluminium poddało się podczas przegwintowywania otworu pod większy korek.
Odpowiedź serwisu - Nie musiałem słyszeć uderzenia i to jedyna możliwość. Ze względu na to, iż nie miałem jak udowodnić serwisantom, że to oni uszkodzili miskę musiałem niechętnie zgodzić się na zaproponowane przez nich spawanie i nowy korek.
Auto odebrałem następnego dnia uiszczając 350zł za spawanie miski oraz jej zdjęcie i założenie.
Po powrocie do domu sprawdziłem poziom oleju i wydawał być się w normie. Po przejechaniu około 500km od naprawy miski sprawdziłem po raz kolejny stan oleju i okazało się, że około 500ml brakuje. Kolejna wizyta w serwisie nie ujawniła wycieków z silnika. Serwisanci twierdzili, że wykonali testy analizatorem spalin i olej nie jest spalany. Na pytanie - "co się dzieje z olejem w takim razie? Nie potrafili udzielić odpowiedzi i rozłożyli ręce. Zaoferowali rozłożenie silnika na mój koszt i szukanie przyczyn co musiałem sobie odpuścić (w obawie, że popsują coś więcej niż tylko miska olejowa) nauczony wcześniejszymi doświadczeniami z tym serwisem.
W związku z powyższym nie polecam poważniejszych napraw w serwisie TMiN na Bruzdowej.