Wczoraj tak około 5.30 rano . Wsiadam , próba rozruchu i po sekundzie choinka w zegarach i mnóstwo komunikatów typu : sprawdź ukłąd ABS , układ kierowniczy itd. migają światła dzienne , kierunkowskazy tylne , przekaźniki pod maską strzelają . Generalnie jeżdżę nim rzadko , tylko gdzieś dalej , na co dzień elektrykiem wokół komina . Jestem przygotowany , wiedząc , że Stelvio kłopoty z aku miewa i wyciągam z bagażnika booster , myśląc naiwnie - odpalę z tego i pojadę . Podłączam i gucio ... choinka dalej , auto nie reaguje na przycisk odpalania na kierownicy , nie reaguje na nic . Pół biedy niespodzianka we własnym garażu , odłączyłem klemę minus aku w bagażniku , pojechałem pożyczonym samochodem .
I tu moje pytanie . Czy jest jakaś procedura pozwalająca na odpalenie Stelvio z taką niespodzianką z boostera , gdzieś daleko 500 km od domu , np. w szczerym polu ?
I czy alfa uporała się z tym układem przy klemie minusowej aku , który powoduje permanentne niedoładowanie akumulatora i generuje podobne niespodzianki . Dodam jeszcze , że zawsze przed jazdą , kiedy samochód stał np. tydzień czy dwa , ładowałem profilaktycznie aku przez noc poprzedzającą wyjazd . Tym razem tego nie zrobiłem , bo auto dwa dni temu jeździło bez kłopotu
Wkurzony na ten złom jestem ..... Auto z 20 000 km przebiegu
pozdro
jacek