Witam,
dzisiaj miałem dziwną sytuację... Wracam po nocce do domu, miałem chyba 6 bieg, gdzieś około 1800-1900 obrotów, dość żwawe naciśnięcie pedału gazu i tak przy 2000-2200 obrotów zapaliła się na dosłownie 1-2 sekundy kontrolka świec żarowych, delikatny stuk z przodu jakby rozłączyło napęd lub przestało podawać paliwo, brak mocy i po tej 1-2s kontrolka zniknęła i wszystko ok. Tak jadę i myślę co jest grane. Postanowiłem więc sprawdzić tą sytuację i w podobnych warunkach zrobiło się to samo na 4, na 5 biegu i po kilku razach wyskoczył błąd Motor System Failure, zaraz VDC System Failure... Wystraszyłem się zjechałem na bok i po chwili zgasiłem silnik. Po chwili chciałem odpalić, po przekręceniu kluczyka wyskoczył błąd VDC, Motor chyba nie i nie mogę zapalić. Rozrusznik kręci, ale nic z tego... Postanowiłem odpiąć akumulator na jakiś czas i udało mi się odpalić, bo nie wyskoczył błąd VDC System Failure, ale Motor System Failure jest cały czas... Nie wiem czy jest moc, bo bałem się gazować i spokojnie na 2 biegu 1500 obrotów dojechałem kawałek do domu. Co to może być? Dodam tylko, że około 2 tygodni jeździłem z dziurawym dolotem (ta rura koło akumulatora), ale wymieniłem ją i wszystko było OK. Do wymiany rozłączyłem komputer (te dwie duże kostki po prawej stronie i też miałem potem problem z odpaleniem i błędem VDC, jednak rozłączenie akumulatora pomogło i teraz dopadło mnie to co na początku. Dziurę w tej rurze miałem tuż przy silniku na wysokości akumulatora i tam trochę zaoleiło takie jakieś wtyczki pod spodem, od czego one są? Proszę o porady...
Pozdrawiam serdecznie!