Witam
mam taki oto problem:
jechałem sobie jak człowiek (160-170 km/h) i nagle coś zaczeło stukać pod maską , jednoczesnie ( o tyle jednocześnie o ile można powiedzieć że jednoczesnie bo zapewne mineło pare sekund) zapaliła sie kontrolka oleju.. zatrzymałem się poczekałem chwilkę zeby olej ściekł do miski i sprawdziłem stan takowego , było na minimum gdzie sprawdzałem parę dni wcześniej i było ok, generalnie autem dotoczyłem sie jakieś 2 km do stacji benzynowej (byłem na autostradzie), potem laweta i do domu.. dzisiaj spusciłem olej i wyleciały takie własnie fusy ( zdjęcie) generalnie są to jakby kawałki zmielonej blachy bardzo cienkiej ) , aha i jeszcze po przyprowadzeniu auta pod dom próba odpalenia spowodowałe że owszem silnik odpalił ale pracował baaaardzo głosno z rytmicznym "klekotem i stukiem" mam wrażenie że gdzies w górnej częsci sinika (moze byc to subiektywne ale byłem wręcz pewien że gdzies z klawiatury...)
plus poza tym syfem który zleciał z olejem na 100 proc jest jeszcze troche w misce olejowej (palec grzebalec przez otwór spustowy)
pytanie za 1000 pkt CO TO JEST ?? ktoś sie podejmie wrózenia z fusów?
chodzi o to czy warto zwalac miche (nie mam kanału a jedynie miejsce w garażu podziemnym więc operacja dość skomplikowana) czy po prostu zatargać do mechanika na swap silnika.. chodzi mi o to że może jest to coś co się komuś już przytrafiło..
na foto papieroch dla pokazania skali:
![]()