Witam!
Konto mam co prawda już jakiś czas, ale nic nie zaszkodzi jeśli coś opowiem, zresztą savoir vivre zaleca się grzecznie witać i przedstawiać.
Zdaję sobie sprawę że nie wielu czyta dział powitalny, ale tak mnie jakoś naszło.
Mam na imię Karol
Parę postów wcześniej przeczytałem "Alfę, kupuje się sercem a nie rozumem..." Powiem tak, trzy miesiące temu kupiłem 156 2.4 JTD. Dlaczego powtarzam cytat? (ok. 3 mies wcześniej) - Rano usiadłem przed komputerem i pomyślałem (po dwóch miesiącach szukania) aaaa wpiszę do 140 koni. No i wyskoczyła mi pewna Alfa. "Eeeeee... Alfa..." Pomyślałem. No ale nic, myślę sobie, co mi szkodzi ją obejrzeć. (Dodam że w moim rejonie, Alfa uchodzi za powiedzmy "nie męski" samochód) Pojechałem, przejechałem się, KUPIŁEM. Pierwszego dnia pojechałem na przejażdżkę z bratem i dobrym kolegą. No i jakoś tak po trzech czterech godzinach, Tarch! Tempetatura 100'C I leci w górę, gaszę silnik, nie wiem co się dzieje a wszystkie kontrolki wariują. Dodatkowo stoimy na zakręcie bardzo ruchliwej drogi (elektrownianej drogi). Z pod machy kopci, ale doszliśmy, że to płyn chłodniczy skądś wywala. No to wysłałem brata, z buta 1,5km w jedną stronę na CPN. 30min słyszę jakieś kroki a była może 22 albo 23. Wlaliśmy płyn i powolutku do tego kolegi, którego właśnie odwoziłem. Nie miałem wyboru i musieliśmy u niego z braciszkiem przenocować. Do 04 nad ranem spekulowaliśmy co mogło strzelić że chłodnicówke wywaliło. Rano heja na kanał i sprawdzamy skąd się leje. Hah! Zaślepka poszła! Ludzie jaki ja byłem szczęśliwy! Naprawiłem, a teraz powiem morał.
Alfa jest jak kobieta, kapryśna, gorąca, czasem denerwująca, ale jeżeli o nią dbasz i ją szanujesz, to i ona pokocha Ciebie!
GLORIA ALFA!