Witam,
Wiem że post długi ale dla mnie na prawde ważny i bardzo proszę o jego przeczytanie.
bardzo proszę o jakieś pomysły, wnioski. Zaczeło sie od tego że od dłuższego czasu siedziałem na tym forum, szukałem informacji aż po pól roku szukania kupiłem alfe 156 z silnikiem 2.4 jtd z 2000 roku. Wszystko super, autko zadbane, ładnie utrzymane, przyjemnie chodzilo. Stało sie kupiłem, wyjechałem, po około 60 kilometrach spokojnej jazdy auto zaczeło strasznie kopcic i tracic moc. Przy powrocie do właściciela auto staneło i już nie zapaliło... Na linke i w droge. Kupa nerwów itp. koniec końców auto trafiło do mechanika. Poszło turbo... a przy okazji wałek rozrządu, korbowód, tłok, pompa... Wszystko zostało wymienione plus nowy olej, filtry itp. Pojechałem po auto przy końcu skladania (300 kilometrów od domu) miało byc już ok i co ? Auto odpaliło i ... zgasło. Raz drugi trzeci itp. Pali tyko na plaka... Po rozebraniu, podłączeniu pod komputer (wyskakuje błąd położenia wałka rozrządu ale był sprawdzany 3 razy i jest na 100 % OK). Po kilku godzinach stwierdzili że to objaw typowy dla immobilajzera, rozebrany, sprawdzony jest ok... Następny pomysł jest taki że jest coś z komputerem sterującym silnikiem - jest to kolejny koszt i to nie mały.
Proszę o jakieś rady, wydałem sporo pieniędzy i na auto i już na prawde duże na naprawe a zrobiłem nim kilka kilometrów, trwa już kilka tygodni... A ja mam dośc i jestem coraz zrezygnowany... Prosze o jakąś pomoc...