Witam forumowiczów, tych o słabych nerwach proszę nie patrzeć, bo sam prawie się popłakałem. W zeszłym tygodniu pewien bardzo spieszący się kurier wyjechał z podporządkowanej drogi prosto w bok mojej kochanej Alfy - z uwagi na moje złe doświadczenia z oświadczeniami sprawców wypadku od razu zawiadomiłem policję, wina jednostronna bez wątpliwości, autko odholowane do blacharza. I tutaj zaczynają się przykrości, pan rzeczoznawca wycenił szkody na kwotę 18tys, natomiast wartość auta na 9tys.. Autko kupowałem niecały rok temu za 12tys, w stanie jak na Alfę rzekłbym idealny - jedyne co przez ten rok musiałem przy niej robić to części eksploatacyjne: klocki, tarcze, łożysko, wahacze. W związku z tym zaproponowano mi oczywiście szkodę całkowitą i odszkodowanie w kwocie 6tys. Do zrobienia jest jak widać na zdjęciach: dwa błotniki i zderzak + klepanie maski i lakierowanie wszystkiego + lewych drzwi. Dodatkowo dwie lampy, z technicznych rzeczy na szczęście nic, ewentualnie wahacze od prawej strony, koła i felgi raczej całe. No i teraz moje ostateczne pytanie: co robić? Czy za 6tyś jestem wgl w stanie zrobić to na używanych częściach? Kłócić się o większe odszkodowanie? Czy skoro mechanicznie autko jest ok to sprzedać na części co się da i kupić nową Bellę? Z góry dziękuję kolegów za wszystkie rady i opinie.
PS. Jeśli źle dopasowałem temat to prosiłbym o przeniesienie.![]()