Gdy kiedyś na forum pojawił się wątek o fantazji poprzednich właścicieli, której dowody znaleźliśmy w autach, to nie miałem co napisać, gdyż moja alfa była zupełnie oryginalna i pozbawiona jakichkolwiek "patentów", co bardzo mnie cieszyło. jak się okazało nie całkiem pozbawiona.
W czwartek pod wieczór stałem u siebie na osiedlowym parkingu, akurat chwilę auto pracowało na luzie gdy nagle gwałtownie,definitywnie zgasło.No więc pierwsze patrzę na bezpieczniki i przekaźniki od pompy, motronica, złączkę czujnika obrotów korbowodu i wszystko niby ok. Po tym jak kolejny raz zakręciłem rozrusznikiem poczułem paliwo, patrze pod auto a tam fontanna z okolic baku, ale jakoś tak od góry raczej spływa. Zajrzałem pod pokrywkę serwisową pompy w bagażniku i znalazłem przyczynę. Jakiś @#%@ wstawił na wyjściu paliwa z baku około 5cm czegoś co chyba nie było nawet wężem ogrodowym no i go rozerwało. Skoczyłem do domu po przewód paliwowy który kiedyś kupiłem pod kątem ewentualniej zmiany przy listwie wtrysków, bo te wiem że lubią puszczać, i wyglądało że za pół godziny auto będzie na chodzie.
"Co dziś zepsułem w swojej belli" :
Otwór na pompę w baku zakryty jest plastikowym czarnym dekielkiem, z którego wystają dwie odlane szyjki, na które w jakiś magiczny sposób naciśnięte są kolanka do poziomego doprowadzenia przewodów paliwowych-zasilające i powrotne.Całość znajduje sięw 3cm wgłębieniu, takiej wanience w deklu. Kolanko ma dośC grubą rureczkę i nowy przewód ciasno nachodził, próbując go nasunąć urwałem całe kolanko u podstawy, a dokładnie szyjkę odlaną w deklu.No to prze...ne Na szczęście auto stało najlepszym miejscu jakie mogło sobie wybrać, wziąłem urwane kolanko i poszedłem myśleć do domu.
Stwierdziłem, że choć doraźnie przydałoby się uruchomić auto i w piątek rano kupiłem jakiś amerykański dwuskładnikowy szybkoschnący klej, odporny na benzynę. W miejscu łączenia wstawiłem dodatkowo cieniutką mosiężną rurkę, która nie zmniejszyła za bardzo średnicy przelotowej, a w zamierzeniu miała uchronić miejsce klejenia szyjki przed zbytnim ciśnieniem.
Po zaschnięciu, drugim etapem było zapaćkanie tymże klejem miejsca łączenia dookoła od zewnątrz, na kilka warstw mozolnie upychałem, bo to wszystko w tym wgłębieniu-wanience.
Całość zostawiłem do wieczora, nie przekręcając nawet zapłonu aby pompa ciśnienia nie nabiła. Wieczorem auto odpaliło bez problemu, popracowało do zagrzania i ani kropelka nie wyciekła, ale dotykając spoiny zdawało mi się, że czułem na palcach lekki zapach benzyny. Odważyłem się przejechać zatankować i zostawiłem znów auto na noc, czekając czy coś się nie rozpuści itp. W sobotę rano wszystko ok, tak jak było,i nawet juz zapachu nei czułem, ale w między czasie wykombinowałem z neta, że żywica poliestrowa jest odporna na benzynę. Zakupiłem takową i dla pewności zalałem po prostu całą wanienkę, łącznie z kolankami. Teraz jakbym chciał go nawet urwać to raczej nie ma szans.
Jak druciarstwo to druciarstwoale zrobione najsolidniej jak się dało, auto jeździ, zrobiłem już tak około 50 km.
Jak myślicie, ile to wytrzyma ????
Tamta fuszerka musiała wytrzymać ze dwa lata.
Co radzicie, zostawić i najwyżej zaglądać tam czasem czy bawić się w wyjmowanie pompy i wymianę dekielka na cały??
Wtedy to już u mechanika, razem z wymianą filtra paliwa który czeka już nowy.