Na innym alfowskim forum, prawie rok temu ogłosił się forumowicz "areks691", napisał, że reprezentuje firmę, która sprzedaje części do AR
(alfa-lancia-parts@freenet.de)
link:forum.gazeta.pl/forum/w,14687,82609178,82609178,Czesci_i_podzespoly_do_k azdej_ALFA_ROMEO_.html.
Zapytałem go, czy ma przednie pasy bezpieczeństwa do AR146, na co otrzymałem odpowiedź:
"Pasy z napinaczami sprawne w b.dobrym stanie 20 Euro/szt W razie zainteresowania prosze zlozyc oficjalne zamowienie na maila:
alfa-lancia-parts@freenet.de"
Dogadaliśmy się bez targu z mojej strony, 2 pasy + koszty przesyłki.
Zadzwoniłem jeszcze do niego, żeby upewnić się, że pasy są sprawne i co najważniejsze, nie wystrzelone - potwierdził, pasy w idealnym stanie.
Kasę przelałem i po paru dniach otrzymałem przesyłkę. Po rozpakowaniu okazało się, że pasy są w opłakanym stanie, same pasy postrzępione, a lewy pas "wystrzelony". Zadzwoniłem do niego i powiedziałem w czym rzecz, odpowiedział mi, że w zasadzie on zajmuje się tylko transportem, a sprzedażą i wysyłką jego kumple, i że on się na pasach nie zna. Poprosił o zrobienie fotek pasów i przesłanie na e-maila, fotki zrobiłem, e-maila wysłałem. Po jakimś czasie odpowiedział, że wg jego kumpli, pasy mogły wystrzelić w czasie przesyłki pocztą polską i że wyśle mi drugi komplet. Zaproponowałem, że te mu odeślę, ale powiedział, że to niepotrzebne, że pasy spisują na straty - to działo się w sierpniu/wrześniu ubiegłego roku.
Czekałem cierpliwie, aż wreszcie 21 listopada 2008 wysłałem do niego e-maila, że pasy do mnie nie dotarły. Odpisał, że jest w Niemczech, a pasy miał wysłać jego szwagier i nie wie dlaczego nie dotarły, jak wróci do Polski, to sprawę wyjaśni - XXI wiek, telefony komórkowe, e-maile, faxy i Bóg wie co jeszcze, a on, żeby zapytać szwagra, czy wysłał pasy, musi się z nim osobiście spotkać - ale nic, czekam.
Jest 4 marca 2009, pasów nie ma - pisze do gościa e-maila - zero reakcji, jest 15 maja 2009, pisze do gościa kolejnego e-maila, że pasów nie ma - zero reakcji. Jest 31 lipca 2009, (pasów oczywiście nadal nie ma) pisze do gościa, że jeśli się nie odezwie, napiszę na forum, jak tratuje klientów. Jest odpowiedź: gość w zasadzie ma pretensje, że zwracam mu głowę, bo on swoje zrobił - pasy wysłał i szlus, a za PP nie odpowiada. Pisze do niego, żeby w takim razie sprawdził na poczcie, gdzie jest przesyłka, którą wysłał - odpowiedź gościa "poczta polska" to moloch i z nimi nic nie da się wyjaśnić. Proponuję więc, żeby przysłał mi na e-maila skan potwierdzenia wysyłki, to sam to sobie z PP wyjaśnię, odpowiedź - "pokwitowania nie mam, zawieruszyło się w czasie przeprowadzki". Wobec tego pytam go, co proponuje, a on na to, że nie wie, że on już i tak dołożył do tej transakcji i, że robię problem z głupich 150,00 zł, tak, jakby to chodziło o jakieś tysiące. W kolejnym e-mailu pisze mi, że ma na głowie tyle spraw, że nie będzie się zajmował moimi pasami. W, tak zwanym "międzyczasie", zapytałem, go - czy jego postępowanie jest uczciwe - jego odpowiedź brzmiała, że nazywanie kogoś oszustem jest niezgodne z prawem, a jak czuję się oszukany, sprawę zgłosić sprawę na policję - ponawiam swoje pytanie - czy taki "sprzedawca" zasługuje na miano uczciwego i rzetelnego - pytam, arek, po prostu pytam, nie podawaj mnie do sądu
P.S.-1
Nie jestem nieuczciwą konkurencją dla firmy reprezentowanej przez "arka", pisze o tym, bo gość nieustannie twierdzi, między wierszami, że w zasadzie to mogę mu... skoczyć, a ja nie zamierzam mu nigdzie skakać, ale mogę zapytać, a przy okazji ostrzec innych.
P.S.-2
Trochę humoru, gość pisze, żebym podał mu stacjonarny numer do siebie, to zadzwoni i pogadamy. Podałem mu komórkę, a on z pretensjami, że chciał stacjonarny... a teraz pytanie za 100 punktów, dlaczego stacjonarny??? - bo ma rozmowy za free
Dla udokumentowani przestawionej sytuacji, posiadam korespondencję e-mailową z tym "sprzedawcą" (cudzysłów zamierzony).